„Czerwony snajper. Wspomnienia z frontu wschodniego” – Jewgienij Nikołajew
Po lekturze książki „Niemiecki snajper na froncie wschodnim. Wspomnienia Josefa Allerbergera” Albrechta Wackera (https://autopamflet.blogspot.com/2025/07/bardzo-duga-droga-do-domu.html), kilka dni temu, przyszła kolej na tę samą wojnę, ten sam front, ale armię radziecką, a nie niemiecką. Spojrzenie na te same wydarzenia, ale jak gdyby od drugiej strony. Sięgnąłem po „Czerwonego snajpera. Wspomnienia z frontu wschodniego” Jewgienija Nikołajewa, żeby porównać.
Wspominałem już przy okazji lektur książek historycznych, że interesują mnie niektóre z nich, bo w końcu, w ostatnim okresie (5-7 lat) zaczęły się pojawiać opracowania bardziej rzetelne, sensowne i prawdziwe, niż miało to miejsce przez kilkadziesiąt poprzednich dekad. W przypadku „Czerwonego snajpera” dałem się oszukać. Rok pierwszego wydania: 2017, rok pierwszego wydania polskiego: 2018... niby tak, ale nie do końca. Z przedmowy wynika, że powstała ona na bazie pierwszej książki Nikołajewa, „Gwiazdy na karabinie”, z połowy lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku. A to oznacza, że jest propagandowa znacznie bardziej, niż wydawało mi się to możliwe.
Jewgienij Nikołajew (urodzony w 1920 roku) do wybuchu wojny, czyli do momentu niecnej zdrady Hitlera, pracował jako scenograf w teatrze. Podobno zawód ten szczególnie przygotował go do roli snajpera; może chodziło om spostrzegawczość albo o zdolność zapamiętywania detali. Z oddziałami Armii Radzieckiej doszedł do Berlina
Jewgienij Nikołajew nie służył w regularnym wojsku, ale głównie w 154 Pułku Piechoty i 14 Pułku Piechoty Zmotoryzowanej z 21 Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej Wojsk NKWD, a to oznacza, że albo nie dostrzega w swojej książce problemów komunizmu, albo usprawiedliwia, a nawet gloryfikuje posunięcia Związku Radzieckiego.
Autor, opisując kolegów z jednostek, w których służył, określa ich jako: oddanych, odważnych, sumiennych, szczerych, wesołych, odpowiedzialnych, zdyscyplinowanych, przyjaznych, świadomych politycznie, lojalnych, obowiązkowych, wytrwałych, bezinteresownych, dokładnych, dobrodusznych, pracowitych itp. Dowódcy, w tym komisarze polityczni, są dodatkowo doświadczeni, mądrzy i zawsze mają rację. Niemców rzadko nazywa Niemcami, bo zwykle są to faszystowskie szumowiny, plugawi hitlerowcy, odrażający bandyci i inne w tym stylu. Jednak nawet takim kanaliom i szujom dzielni radzieccy snajperzy starali się strzelać w głowę lub serce, żeby się nawet tak parszywe hitlerowskie świnie nie męczyły.
Trudno znaleźć obecnie jakieś realne wartości w tej publikacji. Na pewno wiele wydarzeń i sytuacji jest w niej prawdziwych, ale jeżeli nie wiadomo, które to są, bo 60% to radziecka propaganda, to po co się męczyć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz