czwartek, 16 sierpnia 2007

Flaki, krew, mózg

"Gestapo" - Sven Hassel


Kolejna książka Hassela i kolejna okazja, żeby porozmyślać nad ewolucją literatury wojennej. Patetyczne i bombastyczne epopeje wojenne z dywizjami w roli głównej (ZSRR), ciepłe, znajome i siermiężne nieco bohaterstwo polskich autorów, przygodowo-sensacyjna wojna McLeana lub zwariowana komedia typu "Złoto dla zuchwałych" (USA).

Książki Hassela to zupełnie inna klasa. Przerażająca brutalność i okrucieństwo. Zabijanie bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia, bez konieczności, jaką jest na przykład atak frontowy i "albo on, albo ja"; zabijanie... z przyjemnością i satysfakcją.

Płeć? Wiek? Rosjanie? Polacy? Grecy? Swoi? A co za różnica?! Jesteśmy żołnierzami! Gdyby wszyscy inni niemieccy żołnierze postępowali tak samo - Niemcy wygrałyby wojnę!

Kieszenie pełne wyrwanych trupom złotych zębów, handel narkotykami, alkoholem, kobietami i wyposażeniem kradzionym z własnych magazynów. Ulubiona, własnej produkcji garota, albo specjalny nóż kaukaskich górali, którym tak wygodnie i tak pewnie podrzyna się gardła...

Jakże inny obraz niemieckiego żołnierza i niemieckiej wojny od tego, którym latami karmił nas Remarque.