„Głos
góry” – Yasunari Kawabata
Nie. Nigdy więcej nie. I guzik mnie
obchodzi, że to noblista*. Powieść jest tak nudna i mętna, że aż się dziwię, że
dotrwałem do końca. Zapewne tylko dlatego, że krótka.
Akcja, o ile można mówić o
jakiejkolwiek akcji, dzieje się w 1948 roku w rodzinie Ogata. Głównym bohaterem
jest sześćdziesięciojednoletni Ogata Shingo. Oprócz niego w dramacie udział
bierze jego żona (o rok starsza od męża i niezbyt ładna), syn Suichi z żoną
Kikuko i córka Fusako. Suichi zdradza żonę, Fusako właśnie odchodzi od męża.
Prawdopodobnie głównymi motywami są:
efekt przemijania, starzenia się (Shingo słyszy głos góry, co ma zwiastować rychłą śmierć – jak u nas pohukiwanie
puszczyka), swoista rywalizacja, coś w
rodzaju psychologicznej gry, między ojcem i dorosłym synem oraz problematyczne
uczucia Shingo wobec synowej, a to w skomplikowanym wielce połączeniu ze
wspomnieniami atrakcyjnej szwagierki, w której się durzył w młodości.
Shingo wraca do domu. Kupuje trzy
ślimaki. Dlaczego akurat trzy, skoro w domu mieszkają cztery osoby, to zagadka
psychologiczna, której rozwikływanie zajmuje kilka stron. Później Shingo
obserwuje kwiat słonecznika. Duży i bardzo ładny. Ładniejszy niż słonecznik z
trzema kwiatami na jednej łodydze. Shingo rozważa, czy powinien zrobić krok w
bok, by nie blokować przejścia dziewczynce. Itd. Itp.
Nie chodzi o to, że powieść jest zła,
broń Boże!, ona jest po prostu… japońska – z kulturą, obyczajami, mentalnością
Europejczyków nie ma kompletnie nic wspólnego. Wydaje mi się, że podobny efekt
można by uzyskać wyświetlając Papuasom polski film „Miś” – nie można mieć
przecież do nich pretensji, że nie wszystko zrozumieją, jeśli w ogóle cokolwiek
zrozumieją, i że nie śmieją się we właściwych momentach, jeśli w ogóle znajdą
tam cokolwiek zabawnego, co wcale nie jest takie pewne.
--
* Kawabata Yasunari (w
Japonii podaje się najpierw nazwisko) urodził się 1899 w Osace. W 1968 roku
otrzymał Nagrodę Nobla (pokonał naszego Gombrowicza). Zginął śmiercią
samobójczą w 1972 roku. „Głos góry” uważany jest za szczyt jego osiągnięć
literackich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz