„Miasto cieni” – Michael Russell
Kryminał
historyczny z elementami powieści społecznej czy obyczajowej, którego akcja
rozgrywa się w latach trzydziestych ubiegłego stulecia, głównie w Dublinie i
Gdańsku. Na problematyczną miłość też
znalazło się w niej miejsce i to całkiem sporo.
To
miała być zwykła policyjna interwencja i zatrzymanie lekarza aborcjonisty
Kellera, która ostatecznie przerodziła się w prywatne śledztwo prowadzone przez
protestanckiego policjanta, detektywa sierżanta Stefana Gillespie i Żydówkę Hannah
Rosen w sprawie zaginięcia jej przyjaciółki Susan Field. Ślad Susan urywa się u
drzwi Kellera; Susan była w ciąży z księdzem, zamierzała poddać się zabiegowi…
Pewnym,
niewielkim, problemem były dla mnie nazwy (urzędów i instytucji) oraz nazwiska
irlandzkie, a także nieznajomość skomplikowanej sytuacji wewnętrznej –
politycznej i religijnej – Irlandii w okresie międzywojennym. Autor zdawał
sobie chyba sprawę, że niewielu czytelników pasjonuje się historią Irlandii
(wojna o niepodległość, wojna domowa), a bez znajomości tejże historia może być
trudna do zrozumienia, i dlatego wzbogacił książkę „Opowieścią o dwóch
traktatach” – jest to dodatek, może niezupełnie związany z fabułą, ale
pomagający zrozumieć zawiłe relacje między bohaterami, urzędami i instytucjami.
Dawno
też nie czytałem książki, która tak bezkompromisowo prezentuje pychę, żądzę
władzy, arogancję, samowolę księży i zakonnic katolickich.
„Miasto
cieni” uświadomiło mi też, że wpływy Adolfa Hitlera to nie tylko Niemcy i, ewentualnie,
Austria; „przyjaciele” faszyzmu byli liczącą się siłą również w katolickiej
Irlandii.