środa, 27 lutego 2013

Serwis Ebooki Allegro

Ebooki Allegro: kolejny serwis Grupy Allegro, uruchomiony został kilka miesięcy temu, ale wtedy – odstraszony cenami i skromniutkim wyborem – zainteresowałem się nim tylko przelotnie. Jednak tym razem…

   Ebooki Allegro, czyli… żeby coś aż tak spier… to się chyba trzeba starać!

26.02.2013 rzuciła mi się w oczy reklama „Tydzień kultury w Citeam” a w niej pięćdziesięcioprocentowa zniżka na ebooki zakupione w serwisie Ebooki Allegro. Do zniżki uprawnia kupon (5,00 PLN) do kupienia na Citeam. Kupon można wykorzystać tylko raz, ale za to objąć nim dowolną liczbę książek. Z informacji systemu Citeam wynikało też, że możliwość zakupu kuponów kończy się za około cztery godziny. Pomyślałem, jak pewnie wielu naiwnych, że pięć złotych to nie majątek, więc… zaryzykuję. Była to też okazja by lepiej przyjrzeć się serwisowi Ebooki Allegro. Tak więc kupiłem kupon i spędziłem na Ebooki Allegro ze dwie godziny wybierając i lokując w „koszyku” książki, które chcę kupić. Samą transakcję zostawiłem sobie na następny dzień.

27.02.2013 rano okazało się, że „koszyk” mam pusty, a Citeam nadal sprzedaje promocyjne kupony i do końca akcji pozostało… prawie dwa dni. Roześmiałem się wesoło! Stary numer, opisywany w „Wywieranie wpływu na ludzi” Cialdiniego, a polegający na stwarzaniu pozorów, że już za chwilę okazja może minąć, przestanie być dostępna, ucieknie mi sprzed nosa. Oczywiście nie są to działania zabronione jakimkolwiek prawem, ale czy etyczne? Mniejsza z tym, chcę napisać o Ebookach Allegro, a nie o technikach, sposobach i metodach sprzedaży stosowanych przez Citeam.

Co mi się nie podoba w serwisie Ebooki Allegro:

1. Błędy techniczne, na przykład po wyświetleniu informacji „O ebooki.allegro.pl” nie ma możliwości jej wyłączyć. Inne to konieczność ponownego logowania się (login i hasło są takie same, jak na Allegro), bo przy przejściu z własnego konta na Allegro do serwisu Ebooki Allegro następuje chyba automatyczne wylogowanie.
Wspomniałem, że transakcję postanowiłem sfinalizować następnego dnia – okazało się, że przez noc z mojego „koszyka” zniknęły wszystkie zgromadzone tam pozycje. Dziwne to, bo zakupów dokonywałem po zalogowaniu się do serwisu, a więc nie jako anonim. Czemu wybrane pozycje nie zostały na moim koncie w Ebooki Allegro? W serwisie sprzedawane są elektroniczne wersje książek, nie ma więc obawy, że ich zabraknie albo, że trzymając je przez kilka godzin w „koszyku”, w jakiś sposób blokuję je innemu chętnemu.
Wyjątkowo uciążliwe jest to, że po kliknięciu książki, w celu zapoznania się z jej opisem, następuje natychmiast powrót do ekranu startowego serwisu; nie da się przeglądania zbiorów kontynuować, trzeba wszystko zaczynać od początku.
Pamiętam jednak, że serwis ma nadal status „beta”, więc zakładam, że tego typu czysto techniczne niedociągnięcia zostaną usunięte. Kiedyś.

2. Kwestie merytoryczne. Baaardzo skromna liczba oferowanych pozycji oraz ich jakość. Są to e-booki często droższe od wydań papierowych (ewentualnie mikroskopijnie, symbolicznie tańsze), takie, których prawa autorskie wygasły i przez inne serwisy (np. Virtualo) rozdawane są za darmo, wreszcie pozycje autorów kompletnie nikomu nieznanych (kim jest Jan Trzepacz, Paweł Zapendowski, Kamil Jaszczak czy Izabela Tokarek?) albo przynajmniej jeszcze nie.
Wysoce problematyczna klasyfikacja książek; „Sklepy cynamonowe” Bruno Schulza od biedy do klasyki zaliczyć by się może i dało, ale „Tesco jest wszędzie” Wojciecha Brzoski chyba jednak niekoniecznie.
Jeśli do tego dodać brak możliwości segregowania książek według cen, to okazuje się, że w chwili obecnej jest to przedsięwzięcie wysoce problematyczne i warte polecenia chyba tylko jako ciekawostka.

A… byłbym zapomniał. Wykorzystując mój pięciozłotowy kupon i pięćdziesięcioprocentowy rabat kupiłem sobie książkę (w formacie .mobi – dobrej jakości), za którą w innej księgarni oferującej e-booki  zapłaciłbym tyle samo albo i trochę mniej.

piątek, 22 lutego 2013

Zbrodnie i zabójcy bez jaj

„Czarny leksykon” – Joanna Białecka

„Odmiany doświadczenia religijnego” Williama Jamesa tak mnie zmęczyły, że sięgnąłem po lekturę „lżejszą”.  Jednak odnoszę wrażenie, że albo tej lekkości już mi wystarczy, albo autorka mocno z nią przesadziła.

„Czarny leksykon” to zbiór wyjątkowo pobieżnie zaprezentowanych zbrodniarzy i zbrodni dokonanych zwykle w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Austrii od osiemnastego wieku do połowy dwudziestego.  Spodziewałem się czegoś w stylu „Słownika zabójców” René Reouvena, ale srodze się zawiodłem – to zupełnie nie ta klasa, choć przyznaję, że lekturą do pociągu może być „Czarny leksykon” całkiem niezłą.