sobota, 25 lutego 2017

Co agnostycy sądzą na temat...?

„Kto to jest Agnostyk?” – Bertrand Russell

Niewielki objętościowo esej, w którym brytyjski, filozof, logik, matematyk, laureat Nagrody Nobla, odpowiada na tytułowe pytanie.

Agnostycyzm to pogląd filozoficzny, według którego nie jest możliwe całkowite poznanie rzeczywistości, Russell natomiast, w „Kto to jest Agnostyk?”, przyjął i założył, że chrześcijanie twierdzą, że wiemy, że Bóg jest, ateiści, że wiemy, że Boga nie ma, a agnostycy przyjmują, że nie ma dostatecznych podstaw, aby potwierdzić istnienie Boga lub też mu zaprzeczyć. 

Jednak agnostycy (agnostycyzm), co było do przewidzenia, nie ograniczają się tylko do wątpliwości, co do istnienia albo nieistnienia Boga. Bertrand Russell starał się wyjaśnić takie kwestie, jak na przykład: w jaki sposób agnostycy rozumieją sens życia, ewentualność istnienia życia po życiu, możliwość pogodzenia nauki i religii, komunizm, małżeństwo i inne. 

czwartek, 23 lutego 2017

Wojna i polityka to gówno!

„Dziewczyny wyklęte” – Szymon Nowak

Zbeletryzowane historie młodych zwykle kobiet z podziemia – często najpierw antyniemieckiego, a później antykomunistycznego. Inka (znana skądinąd Danuta Siedzikówna), Marcysia, Perełka, Wanda, Jaga, Krystyna, Czesia, Irena, Danka, Dziuńka, Krysia i wiele innych. Łączniczki, sanitariuszki albo po prostu dziewczyny żołnierzy, partyzantów, chłopców z podziemia.

W przypadku tej właśnie książki najważniejsze wydaje się określenie „zbeletryzowane”. Oznacza to dodanie dialogów, opisów stanów emocjonalnych, myśli, marzeń, planów… W efekcie tego zabiegu wyszło dzieło, które niewątpliwie łatwiej się czyta, niż poważną pracę historyczną, ale jednocześnie romansowo-patetyczne, cukierkowate, bombastyczne, a poza tym rażąco czarno-białe. Kobiety u Nowaka to nieomalże święte – mądre, cnotliwe, odważne, oddane, wierne, kochające, niezłomne, piękne itd. Żołnierze Armii Czerwonej to Kałmucy, jakby żywcem przeniesieni z sanacyjnego plakatu przedstawiającego typowego bolszewika – z zakrwawionym nożem w zębach, na wpół zwierzęcym pyskiem wykrzywionym wściekłością, rozrywającego dziecko.

Do tego zero-jedynkowego obrazu nie przylega tylko kilkuzdaniowa relacja: oddział partyzancki raz czy drugi wpadł w zasadzkę, ogólnie spotkało go kilka dotkliwych niepowodzeń. Członkowie, a może dowódcy uznali, że to pewnie wina dziewczyny, która niedawno do oddziału dołączyła, pewnie jest kapusiem, więc… bez jakichkolwiek dowodów, bez przesłuchania, po prostu ją zabili.

 Chyba jednak wolałbym, żeby to dzieło było bardziej faktograficzne, a mniej emocjonalno-propagandowe. 

piątek, 17 lutego 2017

O piciu i gównianym życiu

„Opowieści poronione” – Arkadiusz Buczek

W pewnym momencie chciałem napisać, że tytuł zbioru jest jak najbardziej adekwatny, ale… po co się wyzłośliwiać? Zwłaszcza, że opowiadanie "Braterstwo Miłosierdzia Bożego" wydaje się całkiem niezłe.

Mnie akurat Arkadiusz Buczek nie jest w stanie obrazić komunikatami typu: chuj was to obchodzi albo gówno wam do tego. Oczywiście można by się zastanawiać, po co w takim razie autor pisał cokolwiek dla kogoś, dla czytelników, ale to jego sprawa.

Zbiorek zawiera kilka opowiadań, których bohater głównie pije, pali papierosy i plącze się bez wyraźnego celu po zimnym, błotnistym, szarym mieście, rozmyślając i wymyślając… różności. Może nawet nie są złe, ale próba epatowania mnie (jako czytelnika) wulgaryzmami, Buczkowi zupełnie nie wyszła. Choć starał się bardzo. Mięsem rzucać z wdziękiem też trzeba umieć.

Czy traktują one (opowiadania) o bólu egzystencjalnym? No… może… Mnie się raczej wydaje, że to kokietowanie własną degrengoladą i miałkością życia. Egzystencjalne, choć taniutka to egzystencjalność, może być ewentualnie pytanie: mam gówniane życie, bo piję, czy piję, bo mam gówniane życie?

Tym niemniej do końca doczytałem, nawet bez wielkiego wysiłku – czytałem dziesiątki opowiadań znacznie gorszych, więc co mi tam! Zwłaszcza, że e-book za darmo.

wtorek, 14 lutego 2017

Chrześcijanie i chrześcijaństwo

„Dlaczego nie jestem chrześcijaninem” – Bertrand Russell


Bertrand Russell , brytyjski filozof, logik, matematyk, jeden z najwybitniejszych filozofów XX wieku, w swoim eseju odpowiada na pytanie, które, być może, ktoś mu postawił: Czemu, z jakiego powodu, nie jesteś chrześcijaninem?

Żeby na tak postawione pytanie odpowiedzieć, trzeba najpierw dość dokładnie sprecyzować, co to znaczy być chrześcijaninem. Podobnie zresztą byłoby w przypadku setek analogicznych pytań o pisarzy, malarzy, hydraulików, dentystów, fryzjerów, rzeźbiarzy itd. I od takiego właśnie doprecyzowania pojęcia „chrześcijanin” zaczyna się ta niewielka broszurka.

Warto zauważyć, że warunki, jakie musi spełniać człowiek, by móc się nazywać chrześcijaninem, zmieniają się, ewoluują z czasem. Kiedyś chrześcijanin musiał wierzyć w piekło – na taki właśnie przykład zwraca uwagę Russell – ale obecnie nie jest to już przez Kościół wymagane. Oczywiście przykłady można mnożyć.

Druga część utworu, w wielkim skrócie i uproszczeniu, poświęcona jest właśnie powodom, dla których Russell nie był chrześcijaninem.  W części z nich rozprawia się z mitem Chrystusa – najlepszego, najmądrzejszego, wszystkowiedzącego, wszystkomogącego, ale też dowodzi, punkt po punkcie, że religia opiera się na zastraszaniu wiernych, a tego humanista nie można uznać za dobre, wskazane, właściwe.

 Lektura oraz liczba przytoczonych argumentów wydaje mi się dość skromna. Nie uważam za możliwe, by ktoś na tej podstawie rozstał się ze swoimi przekonaniami, a konkretnie – przestał być chrześcijaninem. Tym niemniej poczytać na pewno warto, choćby po to, żeby przewentylować przekonania i poglądy.

sobota, 11 lutego 2017

Lem - nie taki znowu prosty

„Wszechświat Lema” – Jerzy Jarzębski

Zbiór kilkunastu prac wydanych po raz pierwszy bodajże w 2002 roku oraz – w wersji znacznie bardziej rozbudowanej – w 2013. Wcześniej prezentowane były, przynajmniej niektóre z nich, na przykład podczas konferencji naukowych albo w artykułach i pismach krytycznych.

Jarzębski, krytyk i historyk literatury, profesor nauk humanistycznych, podejmuje takie oto zagadnienia i tematy:

- Szpital Przemienienia – walka z chorobą kultury
- Science fiction a polityka – wersja Stanisława Lema
- Kosmogonia i konsolacja
- Intertekstualność a poznanie u Lema
- Literackie przygody uniwersalnego Rozumu (O eseistyce Stanisława Lema)
- Przypadek i wartości (O aksjologii Stanisława Lema)
- O myśleniu
- Przygody Rycerzy św. Kontaktu
- Chaos jako wyzwanie: późna eseistyka Lema
- Lektura świata. Stanisław Lem jako czytelnik
- Naturalne, sztuczne i dziura w kosmosie
- Modele ewolucji u Lema
- Lem i świat po 11 września

I nie, nie jest to tylko spis treści – rozdziałów w książce jest więcej, na przykład „Kalendarium życia i twórczości Stanisława Lema” albo „Indeks bohaterów książek Stanisława Lema”. Sam autor przyznaje, że jego dzieło, choć ambitne, nie jest kompletnym i wyczerpującym opracowaniem na temat Lema i jego twórczości.

W eseju „Przeciw interpretacji” Susan Sontag  stwierdziła, że interpretacja jest zemstą intelektu na sztuce. Ona mogła sobie na to pozwolić, ale takie słowa w moich ustach byłyby zapewne dowodem zawiści i złośliwości. Nie posądzam jednak Jarzębskiego o złośliwość – o Lemie pisze z wyraźnie pozytywnym nastawieniem (nie wiem, czy się przyjaźnili, ale na pewno się spotkali), chodzi mi raczej o specyficzne traktowanie dzieła literackiego, które w efekcie może prowadzić do – zapewne nawet niezamierzonego –  zniechęcenia i rozczarowania przeciętnego czytelnika.

Pochodzę z pokolenia po Lemie, że tak to nazwę – jego książkami zachwycali się raczej moi rodzice, wujowie, ciotki… Owszem, przeczytałem kilka jego książek, nawet z przyjemnością, ale równie wiele odrzuciłem jako nudne, wydumane, ciężkie, (przeintelektualizowane?). Do pierwszych zaliczam: „Bajki robotów”, „Cyberiadę”, „Dzienniki gwiazdowe”, „Katar”, „Niezwyciężonego”, „Powrót z gwiazd”, „Solaris”. Do drugich, na przykład, „Wysoki zamek” czy „Wielkość urojoną”.

Jarzębski twierdzi, że Lem podejmuje tematy konfrontacji natury ze sztucznością, że fascynuje go natura ludzkiego umysłu, że krytykuje współczesną sobie cywilizację, zajmuje się etycznymi aspektami psychiatrii, że intryguje go problematyka przypadku w życiu człowieka i całych cywilizacji… To zapewne wszystko prawda, ale… podczas lektury „Bajek robotów” albo „Kataru” (bardzo go lubię), w wieku lat…nastu, zupełnie nie zdawałem sobie z tego sprawy i takich treści nie widziałem. Może to i dobrze, bo w przeciwnym wypadku wątpię, czy po jakąkolwiek książkę Lema bym sięgnął. 

Reasumując – to nie jest książka dla miłośników dzieł Lema, ale dla miłośników interpretacji i opracowań literackich. 

czwartek, 9 lutego 2017

Tak skomplikowana, że aż nużąca

„Bez pożegnania” – Harlan Coben

Albo mnie się historie Cobena zaczynają przejadać, albo jest jakaś granica pokomplikowania fabuły, poza którą zaciekawienie zmienia się w znużenie i irytację.

Will Klein miał dziewczynę. Julia z nim zerwała. Znacznie później Julia została zamordowana. Podejrzanym był brat Willa, Ken, ale nie ma w tej sprawie nic pewnego, bo po śmierci Julii Ken zniknął na jedenaście lat; rodzina wręcz wątpi, czy jeszcze żyje.
Will Klein znalazł sobie nową dziewczynę, Sheilę, ale… została ona zamordowana. Niedługo później siostra jednej z ofiar zostaje napadnięta i prawie zamordowana. Podejrzenia koncentrują się na Willu. Okazuje się, że zamordowana nie była Sheilą, a Ken miał córkę… itd. itp. Momentami miałem tego dosyć.

Skomplikowana wielce zagadka rozwiązana zostaje na ostatnich kilku kartkach powieści – szast-prast i wszystko jasne. Jest nawet morał: nie wszyscy źli są całkiem źli i nie wszyscy dobrzy są tacy nieskazitelni, jak się wydaje. No i dobrze. 

Prawdopodobnie, ale nie na pewno, gdyby to była pierwsza przeczytana przeze mnie książka Cobena, to bym się nie czepiał. Widać czas na zmianę…