czwartek, 27 października 2016

Nie rozpoznaję upływu czasu

Czasem informuję rozmówcę, że nie rozpoznaję upływu czasu. On/ona słyszy, co mówię, ale odnoszę wrażenie, że niewiele z tego rozumie. W takim razie przykład.

Spaliła mi się żarówka. Zirytowało mnie to, bo kosztowała 35,80 (świetnie pamiętam) i miała roczną gwarancję. Pamiętam też rozmowę ze sprzedawczynią w OBI i jej zapewnienia, że w przypadku braku takich żarówek na wymianę, natychmiast zwrócą mi pieniądze, gdyby moja się przepaliła.

Dziś rano wybrałem się do OBI, zabierając ze sobą żarówkę w oryginalnym opakowaniu oraz paragon – w końcu dobrze pamiętam, gdzie je przechowywałem, więc z ich odszukaniem nie miałem kłopotu. Po drodze miałem jeszcze wyrzucić śmieci i – nie wiem dlaczego – w śmietniku przyszło mi do głowy, żeby upewnić się, że od zakupu żarówki nie minął rok (na tyle była gwarancja). Okazało się, że zakupu dokonałem na początku listopada, ale… 2013 roku.

Pozostała mi wdzięczność do Boga – jakkolwiek Go pojmujemy – za impuls, który kazał mi sprawdzić paragon i nie być tak pewnym siebie. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, na jakiego durnia bym wyszedł, robiąc drakę w OBI.

I tak to właśnie wygląda. Mam bardzo dobrą pamięć (tak uważam), pamiętam zdarzenia, sytuacje, swoje i cudze wypowiedzi, ale często nie mam zupełnie świadomości, kiedy to było.

niedziela, 16 października 2016

Mafia - sycylijska i włoska

„Mafia” – Gábor Gellért


„Mafia” to pozycja popularno-naukowa, nie ma nic wspólnego z powieściami kryminalno-przygodowymi typu „Ojca chrzestnego” Mario Puzo. Oznacza to, że jest bardziej realistyczna i… znacznie bardziej nudna. A może tylko trudniejsza w odbiorze.

Gábor Gellért starał się być rzetelny, więc pisał na przykład tak:

„Ujawniono, że Rimiego popierał prezydent prowincji Girolamo Mechelli, zaś prezydentowi przedstawił go wielokrotnie karany doradca ekonomiczny Franka Coppoli, Italo Jalongo. Jalongo zaś został przyprowadzony do prezydenta przez radcę prawnego prowincji, sędziego Severino Santiapichiego, a do sędziego trafił on za pośrednictwem niejakiego Epiro – polityka na wysokim stanowisku”*.

Styl uważam za mało czytelny, rodzący zniechęcenie. Wierzę, że Gábor Gellért na temat mafii wiedział naprawdę dużo – zajmował się tym tematem lat kilkanaście – ale chyba nie bardzo potrafił tę wiedzę ciekawie przekazać.

Z postaci znanych z powieści amerykańskich pojawia się w „Mafii” Lucky Luciano, pozostali „bohaterowie” mogą być mniej albo i w ogóle nie znani, na przykład Genco Russo, Luciano Liggio, Agostino Coppola, Calogero Vizzini, Vanni Sacco i dziesiątki innych.

Czy Gábor Gellért jest w „Mafii” rzetelny? Trzeba pamiętać, że to Węgier, że pisał swoje dzieło w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych dwudziestego wieku, i nie sądzę, żeby nie miało to znaczenia w kontekście opinii i przekonań pisarza. Twierdzi na przykład, że we Włoszech tylko partia komunistyczna ma czyste ręce – no, może…

„Cała sprawa Liggio, Coppoli i Mangano rzuca ostrzejsze światło na związki między mafią, życiem politycznym oraz władzą państwową – związki, które w danym systemie społecznym są nieomal nierozerwalne i niemożliwe do rozplątania”**.

Nie jest wykluczone, że powyższy cytat jest prawdziwy, na Sycylii, możliwe że w całych Włoszech, mafii pozbyć się już nie da, ale… Gábor Gellért jednak nie oparł się pokusie uszczypliwości wobec panującego tam systemu społecznego – to jest kapitalizmu.


Ostatecznie książka może nie jest taka zła, ale z czystym sumieniem polecić mógłbym ją chyba tylko prawdziwym pasjonatom tematów mafijnych.



--
* Gábor Gellért, Mafia”, Książka i Wiedza, 1983, przekład Magdalena Schweinitz-Kulisiewicz, s. 177.
** Tamże, s. 183.

czwartek, 6 października 2016

O szatanie w naszej duszy...

„Trzydzieści srebrników” – Sándor Márai

Jezus, to temat oczywisty. Judasz, to całe morze wątpliwości.
Intrygowała mnie ta historia od zawsze. Istota i konsekwencje nieuniknionej, koniecznej przecież zdrady… Szukałem odpowiedzi na pytanie o srebrniki przez wiele lat, bo temat, niewątpliwie, intrygujący.

„On to wskazał drogę tym, którzy pojmali Jezusa, bo on zaliczał się do nas i miał udział w naszym posługiwaniu. Za pieniądze, niegodziwie zdobyte, nabył ziemię i spadłszy głową na dół, pękł na pół i wypłynęły wszystkie jego wnętrzności”*.

Jak to? Więc nie zwrócił pieniędzy do świątyni? Nie powiesił się zaraz potem? Za srebrniki kupił sobie pole i dobrze mu się wiodło aż do nieszczęśliwego wypadku?

Węgierski pisarz, prozaik, poeta, publicysta, emigrant (wyjechał z Węgier w 1948 roku i nigdy już do swego kraju nie wrócił), „Trzydzieści srebrników” pisał lat kilkadziesiąt, szukając odpowiedzi na pytanie o powody, przyczyny zdrady, ale też o uczucia, myśli, świadomość zdrajcy.
Nie ulega wątpliwości, że Sándor Márai zgłębił temat znacznie dokładniej niż wielu innych, jednak wiadomo, że odpowiedzi na pewne pytania nie ma i już nie będzie – skoro bezowocnie poszukiwano ich dwa tysiące lat – a więc książka ta zawiera historię… może nie wyssaną z palca, ale niewątpliwie wysoce subiektywną.

„Ta postać, zgodnie z tym, jak ją widzimy, zmieniała się w czasie. Przybierała narodowy charakter i strój nie tylko w wyobraźni poszczególnych epok i ludów. […] Każdy naród, każda epoka, każda klasa społeczna ubierała go we własny strój. I użyczały mu nie tylko szat, ale także rysów charakterystycznych dla siebie i dla społeczeństwa, jakie tworzyły”**.

Oczywiście autor nie ogranicza się do samego tylko aktu zdrady. Prezentuje krainę, atmosferę, postać, rozważa dobrą nowinę, rozmaite przekonania i postawy… Sándor Márai opowiada historię Jezusa, Jego braci, niektórych uczniów, Judasza, członków Senhedrynu, Jana, Annasza i wielu innych; opisuje z detalami wydarzenia, a nawet pojedyncze rozmowy.

 Na wyjątkową uwagę zasługuje dyskurs celnika Mateusza (Leviego ben Chalfai) z Judaszem, który uważam za porywający wręcz, kapitalny, znakomity.

„A ponieważ był już w nim Szatan, obserwował z takim skupieniem uwagi, do jakiego człowiek nie jest zdolny, jeśli nie ma w sobie Szatana. W życiu każdego człowieka zdarza się taka chwila, gdy wnika weń Szatan. Dlatego sądzimy, że znamy myśli Judasza, które mu towarzyszyły, kiedy wyruszał znad potoku Cedron, z tamtego pięknego domu, w którym spożywał wieczerzę w towarzystwie Jezusa, do domu Annasza, nieopodal Świątyni – wyruszył, żeby uratować Nazarejczyka”***.

Wiele pytań pojawia się w „Trzydziestu srebrnikach”. Autor stara się jednocześnie proponować odpowiedzi, często bardzo różne, do wyboru (każdemu według potrzeb?), bo przecież mogło być tak, ale też i zupełnie inaczej.

Książka ta jest prywatną i subiektywną opowieścią biblijną człowieka współczesnego, tego, który wie, co było dalej. Bez bombastycznego zadęcia i stylizowania języka na jakiś staropolski dialekt (bo i po co?), Sándor Márai opowiada o Dobrej Nowinie, o Tym, który ją przyniósł, o miłości, o przeznaczeniu, o zdradzie…


Czy Judasz chciał uratować Jezusa?




--
* Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu (Biblia Tysiąclecia), Dz 1:16. http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=378
** Sándor Márai, „Trzydzieści srebrników”, wyd. Zeszyty Literackie, 2016, tłumacz. Irena Makarewicz, s. 37. 
*** Tamże, s. 164-65.