„Patria” – Fernando Aramburu
Na początek niewielka zagadka. Joxe Mari, Ikatzo, Gorka, Bittori, Txato, Arantxa – które imiona są kobiece, które męskie, które zwierzęce*?
Interesują mnie Baskowie. Może nie aż tak, żebym specjalnie poszukiwał informacji na ich temat, ale gdy się na nie natknę, to czytam z ciekawością i zapamiętuję. Na przykład to, że Baskowie nie są ani Hiszpanami, ani Francuzami, choć mają obywatelstwo jednego z tych krajów. Uznawani są za protonaród, to jest naród bez państwa. Język baskijski nie ma kompletnie nic wspólnego z francuskim czy hiszpańskim i w ogóle nie jest to język indoeuropejski. Trwają badania socjologiczne nad fenomenem cuadrilli – młodzi Baskowie tworzą czteroosobowe grupy bardzo bliskich przyjaciół i związek ten trwa zwykle do końca życia. Wreszcie stowarzyszenia gastronomiczne – miejsca, gdzie ludzie się spotykają, wspólnie gotują i jedzą. Oczywiście, to tylko ciekawostki.
Nigdy nie słyszałam, Ikatzo maitia, żeby wypowiadali się na tematy polityczne. Oczywiście Arantxa z abertzale miała tyle, ile należało, a może nawet mniej. Ich najmłodszy syn, eee, ten był niewinny jak baranek. Naprawdę nie sądzę, żeby wychowywali dzieci w nienawiści. Znajomi, cuadrilla, złe towarzystwo, zaszczepili w tym łajdaku nienawiść do doktryny, przez którą zniszczył życie nie wiadomo ilu rodzinom. Pewnie jeszcze czuł się z tego powodu bohaterem [1].
„Patria” nie dotyczy polityki czy jakichś problemów globalnych tego zakątka świata. Powieść jest historią dwóch bardzo zwyczajnych rodzin baskijskich i obejmuje około czterdzieści lat, począwszy od połowy lat osiemdziesiątych. Członek pierwszej rodziny został zamordowany przez organizację separatystyczną i terrorystyczną ETA (bask. Euskadi Ta Askatasuna – Baskonia i Wolność). Członek drugiej był aktywnym działaczem i zwolennikiem ETA.
Wydaje mi się, że jest spora szansa, że wielu czytelników domyśli się, że patria to po hiszpańsku ojczyzna, ale że maitia to po baskijsku moja miłość, to już raczej nie. Tak przechodzę do słabego elementu powieści. Wystarczająco trudne do rozpoznania i zapamiętania są baskijskie imiona, ale nijak nietłumaczone zwroty, pojęcia i określenia, to już jest poważny mankament, który czasem utrudnia zrozumienie sensu fragmentu tekstu. Coś takiego zniechęcać może do lektury bardzo dobrej, poza tym, powieści. Owszem, na końcu książki znaleźć można niewielki słowniczek wyrazów baskijskich, ale przerywanie co trochę lektury, by znaleźć odpowiednie słowo w słowniku upchanym gdzieś między treścią powieści, a przypisami, nie jest wygodne. Wszystko byłoby w porządku, gdyby te wyjaśnienia znalazły się na dole strony.
Fernando Aramburu napisał bardzo dobrą powieść społeczno-obyczajową z, oczywistymi w tej sytuacji, elementami psychologii związków i relacji. Niesamowite jest na przykład spojrzenie na tych, którzy najpierw kogoś skrzywdzili, a następnie znienawidzili swoje ofiary i ich rodziny, bo przypominają im, że byli oprawcami, katami, latami nie pozwalają zapomnieć, jacy byli, co zrobili. Jest w powieści o przyjaźni, która zmieniała się w nienawiść, o strachu, wywoływanym celowo przez polityczną manipulację, o indoktrynacji, o reakcji ludzi na coraz większy terror, wreszcie, odrobinę naiwnie, o wybaczeniu.
Razem z Patxem ćwiczyli składanie i rozkładanie broni. Nauczyli się przygotowywać śmiertelne zasadzki i samochody pułapki. Czego jeszcze? Na przykład budowania mechanizmów z opóźnionym zapłonem. Potem robili próby, odpalając detonatory w metalowej beczce wypełnionej piaskiem. Nabyli wszelką potrzebną wiedzę na temat schowków i skrzynek pocztowych, a także otwierania zamków w drzwiach samochodów. Instruktor powtarzał, że należy zachować środki ostrożności. Bądźcie gotowi, uważajcie i tak dalej. Wytłumaczył im, jak się zachować w razie zatrzymania. Ćwiczenia ze strzelania ograniczyły się do jednego popołudnia i przy użyciu tylko jednego pistoletu, bo policja francuska była czujna [2].
We wrześniu 2010 roku ETA ogłosiła bezterminowe zawieszenie broni, ale dopiero w 2018 roku przeprosiła formalnie ofiary zamachów i ogłosiła zakończenie działalności politycznej. Ciekawe, czy krewni ofiar zamordowanych przez organizację terrorystyczną podczas zamachów, czują się po tym usatysfakcjonowani…
---
[1] Fernando Aramburu, „Patria”, przekład Karolina Jaszecka, wyd. Sonia Draga, 2018, e-book.
[2] Tamże.
* Joxe Mari, Gorka i Txato to mężczyźni, Bittori i Arantxa to kobiety, Ikatzo – kotka.