„Szumowiny” – Isaac Bashevis Singer
Czas i miejsce akcji: 1906
rok, przed pierwszą wojną światową; Polski nie ma na mapie, rzecz dzieje się w
Warszawie (głównie), czyli w Rosji, w środowisku żydowskim, skupionym w
okolicach ulicy Krochmalnej, Długiej, Gnojnej, Ciepłej, choć nie tylko.
Przeciął ulicę i wszedł do bramy, którą rozjaśniał tylko pełgający
płomyk naftowej lampki. Przystanąwszy na chwilę, ogarnął spojrzeniem podwórko.
W padającym z okien świetle zobaczył skrzynię na śmieci, ślepy mur i komórkę.
Robiło się już późno, ale ludzie wciąż pracowali. Słyszał furkotanie maszyn do
szycia, stukot szewskich młotków, łoskot i szum, jakby znalazł się w fabryce.
Zdążył zapomnieć o istnieniu mieszkań w suterenach. W lewej oficynie ujrzał
klitkę z pochyłym dachem i sięgającym ziemi okienkiem. Na sznurach suszyło się
pranie*.
Próbowałem wyobrazić
sobie taką ulicę i z pomocą przyszedł mi stary, z 1959 roku, film „Wspólny pokój” oraz poezja
Konstantego Ildefonsa:
Że ona jest na końcu świata,
każdy policjant o tym wie,
czarna jak płyta gramofonowa
z tą samą piosnką, od nowa, od nowa.
Ulica Sarg. Ulica Sarg.
Katastrofalna ulica.
Miłość? Rozplączesz jak węzeł.
Laur? Przyjdzie później czy prędzej;
Lecz gdy cię, człowiecze,
ulica urzecze,
jak szmaragd upadniesz na dno.
[...]
Ulica Sarg. Ulica w deszcz.
Rozpaczliwa, panowie, ulica.
Maks Barabander, lat
47, Żyd bez wykształcenia, ale cwany i zaradny, zamieszkiwał w Raszkowie i
Warszawie (na Krochmalnej), aż wyemigrował za ocean i w Buenos Aires dorobił
się na handlu nieruchomościami. Kiedy zmarł nagle jego syn Arturo, żona,
Ruchełe, podupadła na zdrowiu, zamknęła się w sobie, jakby gwałtownie
postarzała i straciła zainteresowanie mężem, a może życiem w ogóle. Maks popadł
w melancholię, stał się impotentem, zatracił w ogóle sens życia. Lekarze
mówili, że to wszystko nerwy i wysyłali go do wód, ale ich rady i pomysły na
niewiele się zdały. Wtedy to Maks postanowił odwiedzić Warszawę i ulicę
Krochmalną, poszukać krewnych w Raszkowie.
W Warszawie Maks
Barabander zatrzymuje się w najdroższym hotelu, w „Bristolu”; szybko poznaje
biednego, samozwańczego rabina i jego córkę, socjalistkę, Cirełe, ale też
„szemrane” towarzystwo z Gnojnej, szumowiny, od których nie wydaje się lepszy.
Maks przedstawia się
jako wdowiec, choć w pierwszej chwili nie wie, co go do tego pchnęło, a jako
mężczyzna wolny i zamożny wzbudza zainteresowanie wielu pań. Łącznie z takimi,
które proponują mu spółkę w handlu żywym towarem.
Jak na człowieka
interesu, człowieka sukcesu, Maks wydaje się dziwnie miękki, uległy, bezwolny.
Przyjmuje każdą propozycję i wikła się w związku z tym w coraz większe problemy
i dylematy moralne. Jego… hm… przygody mogą być wskazówką dla czytelnika –
ciesz się z tego, co masz – nawet jeśli momentami wydaje się to mało
ekscytujące, bo pogoń za szalonymi marzeniami może okazać się zgubna.
---
*
Isaac Bashevis Singer, „Szumowiny”, tłum. Łukasz Nicpan, MUZA S.A., Warszawa
2002, s. 28-29.