poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Niektórzy myślą, że myślą...

A tu Michał ogłasza: Koso nie prędzej. Prędzej sierpem! Ja więcej nażął! Tak, tak, sierpem więcej, krzyczo już cało gromado: Michał więcej nażął! O, dużo więcej sierpem nażął!
Próbuje przekrzyczeć: Co wy, ludzi, jakże nie więcej, toż widać! Ja skosił do końca, a Michał do połowy nie doszedł!
Łżesz!
/…/
Michałowego dwieście kroki, naszego pięćset! Ogłasza cicho Ziutek i tate znowuś poderwało: A pójdziesz ty, czercie nasienie!

To fragment „Konopielki” Edwarda Redlińskiego, w którym mowa jest o sile durnego tłumu, który wbrew widocznym i oczywistym faktom zakłamuje rzeczywistość i upiera się, że sierpem ścina się żyto szybciej niż kosą. Jest to też manifestacja znanej od wieków postawy: jeśli moje przekonania nie zgadzają się z faktami, to tym gorzej dla faktów.
„Konopielka” była kultową powieścią mojego pokolenia. Do dziś chętnie do niej wracam – to była świetna zabawa. Gorzej, że opisany w niej model nadal i wciąż powtarza się w życiu.

Większa część (tak sądzę) społeczeństwa dała się ogłupić i wbrew oczywistym faktom wierzy w jakieś rzekome zalety tzw. energooszczędnych żarówek, chociaż:

- Żarówki te, wypełnione rtęcią, w przypadku rozbicia, są potwornie toksyczne.

- Wymagają kosztownej i… tak, tak… energochłonnej, specjalnej utylizacji, podczas gdy zwykłe, wypełnione argonem albo próżniowe, nie wymagają żadnej utylizacji.

- Sam układ zapłonowy żarówki energooszczędnej zawiera więcej szkodliwych związków niż cała żarówka tradycyjna.

- Żarówki energooszczędne emitują szkodliwe promieniowanie UV. Zwykłe żarówki emitują światło o barwie zbliżonej do światła słonecznego i nie występuje w nich efekt migotania.

- Ich koszt produkcji, a co za tym idzie i cena, waha się w granicach 10-100 razy większej niż zwykłych, tradycyjnych żarówek.

- W początkowej fazie zapłonu żarówka energooszczędna zużywa wielokrotnie więcej energii (sic!) niż deklaruje producent na opakowaniu. Było to oświetlenie wymyślone do pracy ciągłej, na przykład w pasażach handlowych, obiektach użyteczności publicznej czynnych całą dobę itp. W domu, gdzie światło w pomieszczeniu co chwila zapala się i gasi, żarówki energooszczędne żrą energię oraz szybciej się zużywają.

Choć żarówka energooszczędna musiałaby się świecić w domu ze sto lat (strzelam), by problematyczna oszczędność energii zrównoważyła jej cenę i koszt utylizacji, wielu ludzi wmawia sobie nawzajem, że energooszczędne żarówki to dla domu świetny pomysł, i płaci za nie 30-80 złotych zamiast 0,90 za tradycyjną.

Jednak nie o żarówki mi chodzi, ta batalia jest już prawdopodobnie z kretesem przegrana – teraz toczy się inna kampania, choć model pozostaje dokładnie taki sam: zarobimy wielką kasę jeśli pewną liczbę odbiorców przekonany, że wolą produkt gorszy i droższy; później już sami siebie nawzajem będą przekonywać i indoktrynować, nawet bez naszego udziału.

O cóż chodzi? LAPTOPY.
Produkt dużo gorszy (jeśli porównywać parametry) od komputerów stacjonarnych, ale jednocześnie dużo, dużo droższy. A najśmieszniejsze jest to, że coraz bardziej pożądany i to właśnie przez osoby, którym mobilność tego sprzętu kompletnie do niczego nie jest potrzebna.

No, cóż… ludzie trzeźwo myślący mają przekonania zbudowane na bazie wiedzy i doświadczenia, pozostali, niestety, mają przekonania zamiast wiedzy i doświadczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz