poniedziałek, 12 marca 2018

Racjonalny umysł i jego duchy

„Duchy Jeremiego” –  Robert Rient

Dziwna sprawa z tą książką. Kiedy zacząłem czytać i okazało się, że narratorem jest kilkunastoletni chłopak, przez moment poczułem się rozczarowany, bo przecież ja nie lubię powieści opowiadanych przez dzieci. Jednak „Duchy Jeremiego” czytało mi się na tyle dobrze, że kontynuowałem lekturę. Dopiero ze dwa dni później zadałem sobie pytanie: a skąd mi w ogóle do głowy przyszło, że nie lubię książek z dzieciakami w roli głównej? Zaraz, zaraz… „Zabić drozda” to pozycja genialna. „Ocean na końcu drogi” – znakomita. „Przygody Hucka” – fantastyczna. „Życie przed sobą” – cudowna. Więc o co chodzi? No, cóż… przyznam, że nadal nie wiem, skąd wytrzasnąłem to problematyczne przekonanie.

Jeremi, nastolatek, uczy się średnio, ma jedynego przyjaciela Augusta, popala marihuanę i trochę nią handluje. Wychowywany jest przez matkę, która umiera na raka. Mieszka w domu dziadka, cierpiącego na Alzhaimera. Dowiaduje się trochę jakby niechcący, że część jego rodziny ma pochodzenie żydowskie, a on nie bardzo wie, jak się wobec tego faktu ustawić.
To jednak nie wydarzenia, nie narastająca lawina problemów przekraczająca możliwości dwunastolatka, są w tej powieści najważniejsze – tym, co przykuwa uwagę, może nawet zachwyca, jest język narratora. Bardzo oszczędny, prosty, trochę jakby kostropaty i szorstki, ale jednocześnie niesamowicie wiarygodny, realny język dorastającego chłopaka. To on stanowi główny walor powieści, którą zdecydowanie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz