niedziela, 22 lipca 2018

Pani N. przewodnik po życiu


„A ja żem jej powiedziała...” – Katarzyna Nosowska

Pamiętam z dzieciństwa powiedzenie „jeśliś został szewcem – wytrwaj w szewstwie”. Na pewno nie jest ono, i pewnie nawet być nie powinno, obowiązującą regułą, ale jako podpowiedź, sugestia, zapewne ma jakiś sens. Dlatego (choć nie tylko dlatego) nie uważam za znakomity pomysł robienia z najlepszego chirurga dyrektora szpitala albo ze znakomitego aktora dyrektora teatru. Pierwszy nie będzie miał już czasu operować, a drugi grać. Poza tym, jako menadżerowie, mogą okazać się zupełnie nieudolni.

Kontynuując myśl i tym tropem podążając sądzę, że fakt, że ktoś jest mistrzem wrestlingu, fantastycznie tańczy, świetnie śpiewa, bardzo szybko biega, jest lubianym wykładowcą informatyki (tu akurat nieco złośliwie nawiązuję do Pauscha i jego „Ostatniego wykładu”, http://lubimyczytac.pl/ksiazka/47932/ostatni-wyklad/opinia/17342150#opinia17342150), znakomitym przewodnikiem górskim, genialnym instruktorem fitnessu itp., musi koniecznie napisać (mniej lub bardziej samodzielnie) książkę… nie, nie autobiografię, to może byłoby nawet ciekawe dla wielbicieli jego talentu, ale książkę zawierającą krynicę uniwersalnych mądrości życiowych, co w wykonaniu Katarzyny Nosowskiej wygląda tak:

Kiedyś spytałam Jakuba Żulczyka, czy frajerstwem jest dawać drugą szansę. Odpowiedział: »Nie. Frajerstwem jest dać trzecią«. Trwam przy tym. Synowi na drogę, do tobołka, wrzuciłam radę Żulczyka. Albo przekonanie, że można udawać orgazm, ale szczęścia na dłuższą metę udawać się nie da.

Oczywiście treść jest banalna i naiwna, a wiele porad wręcz doprasza się o pytanie „no i co w związku z tym?”, ale książka ma jedną kapitalną zaletę: lekko i szybko się czyta. To akurat nie ze względu na meritum, ale z powodu języka oraz tej dawki kpiny i drwiny (także cynizmu i ironii), jakie lubię. Więc – mimo wszystko – polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz