„Jak oni pracują 2” –
Agata Napiórska
Tytuł bardzo
precyzyjnie określa zawartość zbioru, to
jest zestawu krótkich wywiadów, rozmów autorki (dziennikarki i tłumaczki), z
prawie czterdziestoma twórcami sztuki. Napiórska pytała, jak oni pracują i
notowała/nagrywała odpowiedzi. Nie jest to więc zestaw biografii ani – tym
bardziej i na szczęście – skandali, czy pikantnych detali z życia sławnych
ludzi; sławnych mniej lub bardziej. Motywem przewodnim jest praca: techniki,
sposoby, metody, organizacja, miejsca, wynagrodzenia, nastawienie do różnych
etapów tworzenia, harmonogramy, podejście do kwestii ostatecznych, końcowych
terminów, umów, zawodowe plany na przyszłość, ocena własnej twórczości i jej
znaczenia itp.
Kiedy o książce
usłyszałem po raz pierwszy, jakoś tak z automatu założyłem, że chodzi w niej
głównie o pisarzy, ale gdy miałem ją już w ręce, po nazwiskach umieszczonych na
okładce zorientowałem się, że rozmowy autorka prowadziła z różnymi artystami,
także twórcami komiksów, fotografami, rzeźbiarzami, malarzami, tkaczami…
oczywiście obu płci. Właściwie kobiet jest tu nawet więcej. Do tego kilka par.
Informacji innych, niż
związane bezpośrednio z pracą, z tworzeniem, jest w tej książce niewiele i może
dlatego wydają się szczególnie zajmujące.
Większość życia spędzam sama. To mój naturalny stan. Ludzie na dłuższą
metę mnie męczą, chociaż zawsze interesują. Mogę się z kimś spotykać, gdy
jestem na to przygotowana, wtedy dobrze się dogaduję z ludźmi i sprawia mi to
przyjemność, ale przez większą część życia nie jestem towarzyska*.
Początkowo byłem nieco
zawstydzony, skrępowany tym, że wielu (większości) nazwisk nie znam, nigdy o
tych ludziach nie słyszałem, ale nie będę przecież udawał, że pasjonuję się
tkactwem artystycznym, projektowaniem wystaw sklepowych albo rzeźbiarstwem. W
końcu po to czytałem tę książkę, żeby właśnie poznać, dowiedzieć się, poszerzyć
horyzonty, a ostatecznie i dość często, rozstać się lub rozstawać z
przekonaniami, na rzecz faktów i realiów.
Umiejętność zadawania
pytań zróżnicowanych, niesztampowych, niepowtarzających się, jest na pewną
jedną z ważniejszych zdolności autorki i wyraźnie wpłynęła na jakość zbioru. Od
tej zasady są jednak dwa wyjątki, a kiedy już zacznie się je zauważać, stają
się irytujące. Wszyscy (lub prawie wszyscy) rozmówcy, według Napiórskiej, mają
albo mogą mieć problem z dotrzymywaniem ostatecznych terminów – nazywanych w
książce, nie wiedzieć czemu i po co, deadlajnami…
albo jakoś tak, podobnie, i to bez tłumaczenia tego cudactwa na język polski
oraz z prokrastynacją. Przyznaję, że ta prokrastynacja od razu przypomniała mi
stary żart dotyczący migreny: Hrabia
Gucio Potocki to miał migrenę, ale ciebie po prostu łeb napier… Od pewnego
czasu Polacy nie bywają już zwyczajnie i po prostu leniwi, ale cierpią na
poważne zaburzenie psychiczne zwane prokrastynacją. Ale… mniejsza z tym.
Pośmiałem się, powkurzałem i… jest dobrze.
Jeśli interesują Cię
inni ludzie, podglądanie ich i słuchanie (bez wścibstwa i prymitywnej pogoni za
sensacyjkami), jeśli masz głowę otwartą na inny świat, na inne przekonania i
doświadczenia, to z przekonaniem polecam.
--
*Agata Napiórska, „Jak
oni pracują 2”, wyd. WAB, s.26.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz