"Cienie w raju" – Erich Maria Remarque
„Kochaj bliźniego” to rewelacyjna opowieść o ludziach, którzy po dojściu Hitlera do władzy muszą opuścić Niemcy. Część z nich wydalono, część uciekła przez „zieloną granicę” przed prześladowaniami, często przed obozem koncentracyjnym i okrutną śmiercią. Błąkają się teraz po Europie nigdzie nie chciani, nigdzie niepotrzebni. Bez środków do życia, bez zgody na pobyt, bez dokumentów…
„Cienie w raju” to jakby kontynuacja tego właśnie wątku i może nieco podobnych tematów poruszonych w „Łuku Triumfalnym” – niektórym emigrantom, większość z nich to niemieccy Żydzi, udaje się przedostać do Ameryki. Lądują w raju i…
Wielu bez problemów zdobywa zgodę na pobyt, a także lepszą lub gorszą pracę. To jednak niczego nie zmienia - smutek, neurasteniczna nostalgia, żal, beznadzieja nie mijają. Może nawet wprost przeciwnie.
O ile ludzie ci w „Kochaj bliźniego” wywoływali żywe współczucie, tutaj zaczynają momentami irytować. Wydaje się, że wpadli w jakąś koszmarnie smętną pułapkę – do Niemiec wrócić nie mogą, bo grozi to śmiercią, natomiast w Stanach nie potrafią się odnaleźć, nie czuja się dobrze, nie chcą tu być.
Co więcej, wielu z nich zdaje sobie sprawę, że nigdzie na świecie nie ma i nie będzie już „ich miejsca”. Po zakończeniu wojny Niemcy, do których nareszcie będą mogli wrócić, nie będą już tym samym krajem, który oni pamiętają i za którym tęsknią.
Jest to przygnębiająca opowieść o ludziach, którzy uciekli reżimowi i… co brzmi paradoksalnie, w ten właśnie sposób przegrali życie.
Na wieść o kapitulacji, Kahn, który skutecznie wymykał się gestapo ratując przy okazji wielu innych ludzi, popełnia samobójstwo. Ross – główny bohater – postanawia porzucić kochaną kobietę i wrócić do Niemiec, ale po latach dopiero zrozumie, że było to jeden z gorszych pomysłów na życie. Jedynie doktor Ravic (znany z "Łuku Triumfalnego") wydaje się mieć szansę na nowe życie. Ktoś umiera, ktoś trafia do więzienia…
Smutek, beznadzieja, przegrane życie…
„Cienie w raju” to jakby kontynuacja tego właśnie wątku i może nieco podobnych tematów poruszonych w „Łuku Triumfalnym” – niektórym emigrantom, większość z nich to niemieccy Żydzi, udaje się przedostać do Ameryki. Lądują w raju i…
Wielu bez problemów zdobywa zgodę na pobyt, a także lepszą lub gorszą pracę. To jednak niczego nie zmienia - smutek, neurasteniczna nostalgia, żal, beznadzieja nie mijają. Może nawet wprost przeciwnie.
O ile ludzie ci w „Kochaj bliźniego” wywoływali żywe współczucie, tutaj zaczynają momentami irytować. Wydaje się, że wpadli w jakąś koszmarnie smętną pułapkę – do Niemiec wrócić nie mogą, bo grozi to śmiercią, natomiast w Stanach nie potrafią się odnaleźć, nie czuja się dobrze, nie chcą tu być.
Co więcej, wielu z nich zdaje sobie sprawę, że nigdzie na świecie nie ma i nie będzie już „ich miejsca”. Po zakończeniu wojny Niemcy, do których nareszcie będą mogli wrócić, nie będą już tym samym krajem, który oni pamiętają i za którym tęsknią.
Jest to przygnębiająca opowieść o ludziach, którzy uciekli reżimowi i… co brzmi paradoksalnie, w ten właśnie sposób przegrali życie.
Na wieść o kapitulacji, Kahn, który skutecznie wymykał się gestapo ratując przy okazji wielu innych ludzi, popełnia samobójstwo. Ross – główny bohater – postanawia porzucić kochaną kobietę i wrócić do Niemiec, ale po latach dopiero zrozumie, że było to jeden z gorszych pomysłów na życie. Jedynie doktor Ravic (znany z "Łuku Triumfalnego") wydaje się mieć szansę na nowe życie. Ktoś umiera, ktoś trafia do więzienia…
Smutek, beznadzieja, przegrane życie…