„Niewinny” – Harlan
Coben

Świat nie jest ani
okrutny, ani radosny. Jest po prostu chaosem pędzących na oślep cząsteczek,
mieszaniną reagujących ze sobą substancji chemicznych. Nie ma w nim prawdziwego
ładu. Nie ma uświęconego potępienia zła i zwycięstwa słusznej sprawy. Chaos,
dziecino. To wszystko chaos.
Matt Hunter,
zwyczajny chłopak, w bójce, broniąc kolegi, przypadkowo zabił swojego
przeciwnika. Przesiedział za to cztery lata, a drugie tyle potrzebował, żeby na
nowo jakoś ułożyć sobie życie. W firmie prawniczej pracuje jako doradca (będąc
przestępcą nie może być adwokatem), ale jego pozycja rośnie, można powiedzieć,
że robi karierę. Matt żeni się z Olivią, a kiedy okazuje się, że żona jest w
ciąży, małżonkowie kupują sobie najnowszy, niesamowity wynalazek: wideotelefony
– można przez nie rozmawiać, można nagrać filmik o długości nawet do 15 sekund,
można wysłać zdjęcie. Fantastyczne urządzenie.
Kiedy Olivia wyjeżdża
na delegację Matt dostaje krótki filmik, wysłany z jej telefonu, w którym
pojawia się ona z jakimś obcym facetem. Dzień później Matt orientuje się, że
jest śledzony, a wkrótce potem śledzący go mężczyzna zostaje zamordowany.
Sytuacja komplikuje się niesamowicie, oczywiście Matt uważany jest za sprawcę,
czemu trudno się dziwić, zwłaszcza kiedy wychodzi na jaw, że zamordowany był
partnerem Olivii z filmu, a ona sama… jest kimś zupełnie innym niż mu się
wydawało.
Niezła lektura, choć przez tę
początkową beznadzieję Matta Huntera, odrobinę nużąca momentami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz