poniedziałek, 16 marca 2009

Zabijajcie ich wszystkich!

„Legion potępieńców” – Sven Hassel


„Załatwiliśmy wszystkich, gdy tylko się do nas zbliżyli. Nasze noże szybko pracowały przy świetle ich latarek. Jednemu z Ruskich udało się wbić krótki kilof w brzuch któregoś z naszych chłopaków. Raniony, zaczął tak wrzeszczeć, że musieliśmy podciąć mu gardło”.

„Legion potępieńców” to pierwsza książka Svena Hassela, Duńczyka, który przyjął obywatelstwo niemieckie i w czasie drugiej wojny światowej był żołnierzem Werhmachtu. Wydana w drugiej połowie lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku jest pozycją najbardziej autobiograficzną w pisarskim dorobku autora, składającym się w sumie z czternastu powieści (stan na wiosnę 2009).

Wojna w Polsce, dezercja, sąd wojenny, wyrok: piętnaście lat ciężkich robót, karny batalion, front wschodni. Tak w ogromnym skrócie wyglądają dzieje Hassela opisane w „Legionie potępieńców”. Karny batalion (pułk, dywizja) to ci, którzy pierwsi idą ataku i ostatni się wycofują, często do końca osłaniając odwrót pozostałych jednostek. Po sformowaniu było ich osiem tysięcy. Pod koniec tej opowieści przy życiu pozostało siedmiu.

W „Legionie potępieńców” Hassel nie osiągnął jeszcze stylu, który charakteryzuje kolejne jego książki, stylu z którego jest znany i który zapewnił mu wysokie notowania na rynku wydawniczym. Brak jest tu zwłaszcza jego specyficznego „wisielczego” humoru, dzięki któremu czytelnik brnąc przez opisy niesłychanie brutalnych i krwawych zdarzeń, był jednak w stanie choć czasem się uśmiechnąć (oczywiście zawsze warto pamiętać, że w przypadku pozycji obcojęzycznych może to być winą tłumacza).