czwartek, 14 stycznia 2010

Zapomniana apokalipsa

„Mała apokalipsa” – Tadeusz Konwicki


Czas i miejsce akcji: Warszawa, jeden dzień w roku bliżej nieokreślonym; pewnie gdzieś pomiędzy 1979, a 1999. Mniej więcej.

Groteskowa i oniryczna nowelka o pisarzu (dawny sympatyk reżimu, dziś niby dysydent, ale właściwie człowiek zupełnie wyobcowany i zagubiony), który rano dowiaduje się od znajomych opozycjonistów, że tegoż wieczora powinien dokonać aktu samospalenia w proteście przeciwko… pomysłowi przyłączenia Polski do ZSRR. Pisarz zdaje sobie sprawę, że ofiarowana mu rola jest rolą kozła ofiarnego, ale przemierza miasto z kanistrem benzyny i zdobytymi w Peweksie zapałkami, szukając… może prawd ostatecznych, a może odrobiny sensu. Ale w tym świecie, brudnym, szarym, beznadziejnym i brzydkim, nic już chyba nie ma sensu, a ideały zdewaluowały się tak, jak większość wartości, którymi kierowali się żałośni w sumie konspiratorzy.

„Mała apokalipsa” zrobiła w latach osiemdziesiątych furorę. Konfiskowana przez bezpiekę, rozprowadzana w drugim obiegu, była pozycją, którą trzeba było mieć. Mieć, bo z czytaniem bywało już różnie. I tylko czasem zastanawiam się, jak odebrana zostałaby dzisiaj, gdyby jej pierwsze wydanie przypadło na zimę roku 2010. Ile osób by ją kupiło? Ile przeczytało.

Ale są w niej znakomite „kawałki”. Jak chociażby to:

„Po co w ogóle ich słuchałem? Jak zwykle zabrakło mi charakteru? A co to jest charakter? Przecież doskonale wiem, dawno zrozumiałem. Charakter to brak wątpliwości, charakter to uporczywość trwania przy swoim zamiarze choćby nie wiem jak bezsensownym, charakter to brak wyobraźni, charakter to wrodzona tępota, charakter to nieszczęście ludzkości.
[...]
Charakter się przeżył. W dawnych prymitywnych czasach zmagań z wszechmocną przyrodą i z biologiczną słabością człowieka charakter był pożyteczny, przynosił korzyść, popychał do przodu w koszmarnym mozole ciężki głaz niemocy ludzkiej. Nauczyliśmy się chwalić, wielbić charakter, padać przed nim plackiem, czynić z niego fetysz. A dziś nikt nie ma odwagi skompromitować charakteru, choć stał się kategorią psychologiczną najzupełniej wsteczną, po prostu reakcyjną. W dzisiejszym wieloznacznym świecie charakter to despotyzm, tyrania i totalna nietolerancja”.