poniedziałek, 8 lutego 2016

Szukam kobiety Hempstocków


„Ocean na końcu drogi” – Neil Gaiman

Po fanaberiach siedemnastolatki, po wyzwaniu, jakie stanowił dla mnie Rohr i Merton, z ulgą zaczynałem lekturę „Oceanu”. Spokój, tchnący z pierwszych kartek tej książki, był mi naprawdę potrzebny. Zastanawiałem się nawet, czy chciałbym, żeby cała książka taka właśnie była, od początku do samego końca? Jednak urok początkowych, sielskich klimatów polegał właśnie na tym, że przecież wiedziałem, że już za chwilę coś jednak się wydarzy, coś się stanie – w końcu to jednak Gaiman.

Dorosły mężczyzna przyjeżdża do swojego rodzinnego miasteczka na pogrzeb. Tam wracają mu wspomnienia z wydarzeń, w których uczestniczył, mając lat siedem, a związane były one z kontaktami z istotami z innego wymiaru.

Dziwna książka. Jakby jej prawdziwe wezwanie leżało zupełnie poza fabułą i treścią…
Może po prostu dokładnie taka była mi w tej chwili potrzebna.

To była otchłań. Nie czerń, nie nicość. Oto, co leży poza cienko namalowaną powłoką rzeczywistości.

Jeszcze niedawno wydawało mi się, że rzeczywistość to właśnie absolutnie wszystko, ale czy na pewno?

2 komentarze:

  1. Czy napewno?
    Witkacy napisał:
    "Po­za rzeczy-wistością
    Nie szu­kaj już niczego,
    Bo wis­tość tych rzeczy
    Jest nie z świata te­go." :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego świata albo z innego... najważniejsze, że jest. :-)

      Usuń