poniedziałek, 22 listopada 2021

Diuna jest w sumie tylko jedna

 „Diuna” – Frank Herbert

Początek to czas dla podjęcia najbardziej pedantycznych starań, by wszystko znajdowało się na swoim miejscu. O tym wie każda siostra Bene Gesserit. Rozpoczynając studia nad życiem Muad'Diba postaraj się więc najpierw umieścić go w czasie: urodził się w 57 roku Padyszacha Imperatora Szaddama IV. A szczególnie postaraj się osadzić Muad'Diba w miejscu: planeta Arrakis. Niechaj nie zwiedzie cię to, że urodził się na Kaladanie i tam przeżył pierwsze piętnaście lat. Arrakis, planeta zwana Diuną, pozostanie jego miejscem po wsze czasy.
Z "Księgi o Muad'Dibie" pióra księżniczki Irulan*.

Kupiłem tę książkę w 1986 roku w księgarni Literackiej w Rynku. Rynek nadal istnieje, ale w dawnym lokalu księgarni jest obecnie jakaś knajpa. Było to wydanie dwutomowe, więc dość drogie. Zastanawiałem się nad zakupem kilka minut – w zamian mogłem mieć ze trzy inne książki. W końcu jednak kupiłem.
„Diunę” zacząłem czytać jeszcze tego samego wieczoru i już po kilkunastu kartkach poczułem złość i rozczarowanie. Wywaliłem kupę kasy na książkę, której właściwie w ogóle nie rozumiem.

Thufir Hawat, mistrz assassinów ojca to wyjaśnił: ich śmiertelny wróg, Harkonnenowie, dostali planetę w pseudolenno i siedzieli na niej przez osiemdziesiąt lat na mocy układu z kompanią KHOAM, wydobywając geriatryczną przyprawę melanż. Teraz Harkonnenowie opuszczali Arrakis, oddaną w całkowite lenno rodowi Atrydów; było to bezsprzeczne zwycięstwo księcia Leto. Jednakże, mówił Hawat, z tej przyczyny zagraża im śmiertelne niebezpieczeństwo, ponieważ książę Leto cieszy się popularnością wśród wyższych rodów Landsraadu. Popularny człowiek wzbudza zawiść potężnych –powiedział Hawat*.

Nie mogłem się w tym wszystkim połapać, nie wiedziałem, o co chodzi. Był to czas, w którym nie mógłbym sobie pozwolić na pozbycie się nowej książki w żaden sposób, a leżakowanie na półce nieprzeczytanych książek było wtedy w moim domu nie do pomyślenia. Przede wszystkim chodziło jednak o wydane pieniądze i o ambicję. Zastosowałem metodę, której nauczyła mnie matka: jeśli nie rozumiesz, to przeczytaj jeszcze raz. Więc zacząłem lekturę „Diuny” od początku i dopiero wtedy udało się.
Obecnie, po przeczytaniu jej przynajmniej siedem-osiem razy uważam, że to najlepsza na świecie książka z gatunku s-f. Poza tym, że jest to fantastyczna fantastyka, to jest to również jedna z najlepszych powieści o sztuce rządzenia (manipulowania) ludźmi.

Baron powstrzymał na jej widok drżenie. Obecność Matki Wielebnej Gaius Helen Mohiam, prawdomówczyni Imperatora, zdradzała doniosłość tej audiencji*.

„Diuna” (moje wydanie było dwutomowe) wydawała mi się skończoną całością. Dopiero później doczytałem, że Herbert napisał jeszcze dwa inne tomy, ale wątpiłem w szansę pojawienia się ich w Polsce. O jakimś uniwersum Diuny w ogóle nie było jeszcze mowy.
Czasy się zmieniły, pojawiły się wszystkie tomy "Diuny" (i jeszcze więcej różnych dodatków i prequeli, ale to już innych autorów). Rozpoczął się też niepojęty dla mnie do dziś proces polonizacji „Diuny”. Tak, ja wiem, że wolno, ale… po co? Zaczęło się bodajże od Phantom Pressu z 1992 roku, tego wydania z połówkami okładek. Księżniczka Irulan została w nim Irulaną, Matka Wielebna Gaius Helen Mohiam – Heleną… Później było już tylko coraz gorzej.

Zwyczaj każe zabijać pozaświatowych przybłędów napotkanych w pustyni i brać ich wodę jako dar od Shai-huluda*.

Kilkusetmetrowy czerw pustyni, błogosławiony Shai-hulud, został mianowany robakiem. Zniknęli Freemeni, ustępując Wolanom (szkoda, że nie od razu Polanom), w jakiejś wersji kinowej usłyszałem o geseritkach, Tancerze Oblicza zostali zmieniakami albo jakoś tak, więc już tylko czekam, aż z Muad'Diba zrobią Mundka. Oczywiście to nie jedyne wygibasy z kolejnymi przekładami.

Dałem komuś w prezencie „Diunę” wydaną przez Iskry i kupiłem wydanie z Phantom Pressu, bo chciałem mieć komplet w jednolitym wydaniu. Mam takie zresztą nadal. Jednak po pewnym czasie odkupiłem sobie na Allegro wydanie z 1985-6 roku. A później jeszcze raz i jeszcze raz – dla przyjaciół.

O czym jest „Diuna”? Jak już napisałem, o sztuce sprawowania władzy, o polityce, o wolności i dyktaturze, o dorastaniu. Akcja dzieje się głównie na pustynnej planecie Arrakis, ale epizodycznie na Kaladanie – historycznej siedzibie rodu Atrydów (według jednego z tłumaczeń Atreidesów), na Giedi Prime, którą to planetą władał ród Harkonennów, na Wallach IX, gdzie mieściła się Akademia Bene Gesserit, na Salusa Secundus, więziennej planecie Imperatora, w kosmosie…

Przeczytaliście, że Maud'Dib nie miał na Kaladanie towarzyszy zabaw wśród rówieśników. Zbyt wiele groziło mu niebezpieczeństw. Za to miał Muad'Dib wspaniałych towarzyszy wśród nauczycieli. Był tam Gurney Halleck, trubadur-wojownik. Będziecie mieli okazję zaśpiewać sobie kilka piosenek Gurneya w trakcie lektury tej książki. Był tam Thufir Hawat, stary mentat, mistrz assassinów, budzący strach w sercu samego Padyszacha Imperatora. Był tam Duncan Idaho, mistrz miecza klanu Ginaz; był doktor Wellington Yueh, imię czarne w historii zdrady, lecz świetlane w nauce; i lady Jessika wprowadzająca syna w metodę Bene Gesserit, no i oczywiście książę Leto, którego ojcowskie zalety długo pozostawały nie dostrzeżone.
Z "Historii dzieciństwa Muad'Diba" pióra księżniczki Irulan*.

Napisałem już, że to najlepsza fantastyka, jaką czytałem. Znalazłaby się też w pierwszej dwudziestce w ogóle wszystkich książek, które poznałem. Jest odpowiednikiem sensacyjnego „Ojca chrzestnego”. Do niektórych fragmentów wracam do dziś, a konkretnie do ubiegłego tygodnia. Responsorium litanii przeciwko strachowi Bene Gesserit znam na pamięć:

Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niechaj przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, obrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. Jestem tylko ja*.







--
* „Frank Herbert, „Diuna, przekład Marek Marszał, Iskry, 1985-86.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz