„Jeden krok przed śmiercią” – Mary Burton
Robotnicy rozbierający starą stodołę znajdują ludzkie kości. Szybko stało się jasne, że zaginiona w roku 2004 dziewczyna, piętnastoletnia Tobi Turner, po latach poszukiwań i niepewności właśnie została odnaleziona. Była uczennicą przedostatniej klasy Valley High School, pojechała niby to na jakieś zajęcia pozalekcyjne i zniknęła bez śladu. A w okolicach Deep Run (Wirginia, dolina Shenandoah), jak odkryła policja, ktoś dokonał wyjątkowo wielu napaści na młode kobiety. Śledztwo we wszystkich tych sprawach prowadzi agentka Macy Crow oraz lokalny szeryf Mike Nevada. Każde z nich ma swoją, wysoce pokomplikowaną historię.
Tysiące kilometrów stąd, na pustyni w Teksasie, znajdowały się trzy oznaczone czerwonymi kamieniami mogiły, które opowiadały podobną historię. Młode panny szukały wrażeń, ale ich ścieżki przecięły się ze ścieżką mężczyzny – czystego zła w ludzkiej postaci. Uwięził je, potem zmusił każdą do urodzenia dziecka. Właśnie w takich okolicznościach przyszła na świat Macy i jej siostra bliźniaczka Faith. Druga z porwanych dziewczyn urodziła córkę, trzecia syna. Ich groby były świadectwem koszmarnego cierpienia, które zadręczyłoby również Macy, gdyby pozwoliła mu się w sobie rozgościć[1].
Powieść zawiera wiele wątków i pogoń za psychopatycznym gwałcicielem i mordercą z doliny Shenandoah jest tylko jednym z nich. Wyjątkowo pokomplikowane są losy dwojga śledczych. Macy Crow, córka potwora (cytat), przeżyła niedawno poważny wypadek samochodowy. Kiedy wróciła do pracy, co przy jej obrażeniach wydawało się wręcz nieprawdopodobne, okazało się, że jej stanowisko jest już zajęte. Zaczęła się starać o miejsce w elitarnym wydziale profilerów Jerroda Ramseya. Na rozwiązanie zagadki Deep Run dostała pięć dni i miał to być sprawdzian decydujący o ewentualnym przyjęciu do grupy Ramseya.
Mike Nevada przez lata pracował w FBI, znał Macy, byli nawet kochankami. Kiedy jednak dowiedział się o zaniedbaniach w śledztwie w sprawie seryjnych gwałtów (kolejny ważny wątek), wystartował w wyborach na małomiasteczkowego szeryfa w Deep Run i wygrał z budzącym coraz większe podejrzenia byłym szeryfem. Jedną z ofiar gwałciciela była kuzynka Nevady, więc jego zaangażowanie ma uzasadnione podstawy.
Tego wszystkiego dowiedzieć się można z tekstu na okładce, zawierającego ewidentnie zbyt wiele, oraz kilkudziesięciu pierwszych stron. Bardzo pogmatwana historia dopiero się zaczyna.
Wreszcie zdjął kominiarkę. Chłodne powietrze przyjemnie owiało jego rozgrzaną twarz. /…/ Odzyskał kontrolę, ale wiedział, ze ten stan nie potrwa długo. Nigdy nie trwał długo. Głód wróci, a on się go nie pozbędzie aż do czasu, kiedy dopadnie nową ofiarę[2].
Powieść uważam za całkiem niezłą, ale nie rewelacyjną. Nic mnie w niej nie zaskoczyło, bo właściwie podobne wydarzenia i zachowania znaleźć można w setkach innych kryminałów. Nowatorskie są co najwyżej drobiazgi. Na przykład zabójca odwiedza domy przyszłych ofiar wcześniej i zostawia pod łóżkiem czerwony sznur, żeby mieć narzędzie, gdy przystąpi do właściwej akcji. Kradnie też z ich domów jakieś drobiazgi, fetysze. O czerwonym sznurze nie czytałem jeszcze u nikogo, ale reszta wydaje się mniej lub bardziej znajoma. Może to po prostu ja przeczytałem już w życiu podobnych powieści zbyt wiele, może gdyby to była pierwsza moja książka sensacyjna, to byłbym nią nawet zachwycony…
--
[1] Mary Burton, „Jeden krok przed śmiercią”, przekład Paweł Wolak, 2021, Muza, s. 61-62.
[2] Tamże, s. 239.
#Jeden krok przed śmiercią, #Muza, @wydawnictwomuza, @muza.black
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz