poniedziałek, 5 października 2015

Wyzwanie dla kosmonauty


„Katar” – Stanisław Lem
 

„Zobaczyć Neapol i umrzeć…” – wygląda na to, że Johann Wolfgang von Goethe miał rację: w Neapolu w szczególny sposób giną mężczyźni w średnim wieku. Amerykanie, ale nie tylko; ostatecznie ofiar jest kilkanaście.
W związku z podobieństwami tych przypadków (wiek, stan zdrowia, wizyty w zakładzie balneologicznym Vittorinich i inne) nasuwa się podejrzenie, że sprawcą wydarzeń może być seryjny morderca, posługujący się tajemniczą trucizną, powodującą szaleństwo i ostatecznie prowadzącą do samobójstwa, brakuje jednak jakiegokolwiek pomysłu na motyw działania kogoś takiego, nie udaje się też znaleźć żadnych powiązań między ofiarami. 

Do rozwikłania zagadki wynajęty zostaje były kosmonauta – trochę jako detektyw, ale trochę też „na wabia”. Chodzi o jego podobieństwo do zmarłych (też cierpi na astmę), ale przede wszystkim na specjalne przygotowanie do działania w stresie, stabilną psychikę oraz zdolność logicznego myślenia pomimo zagrożenia. 

Tak, „Katar” to książka detektywistyczna. Z science fiction łączy ją profesja bohatera oraz istotne dla fabuły elementy teorii chaosu i rachunku prawdopodobieństwa. Szkoda, że w dorobku Lema jedyna taka, bo cykl z kosmonautą-detektywem w roli głównej mógłby okazać się zajmujący. 

Zapewne każdy miłośnik książek przechowuje w pamięci kilka przynajmniej pozycji wyjątkowych, szczególnych. Mogą to być arcydzieła literatury światowej, ale nie muszą. W moim osobistym „pakiecie sentymentalnym” znalazło się miejsce dla „Zabić drozda”, dla „Życia przed sobą”, dla  Hucka Finna, Winnetou, Sherlocka Holmesa i dla „Kataru” Lema. Może właśnie fascynacja Holmesem zrodziła sympatię dla bohatera „Kataru” – w obu przypadkach ważny jest zdrowy rozsądek, dedukcja, logiczne myślenie, trzeźwy osąd, zdolność kojarzenia faktów oraz wyciągania wniosków z wnikliwej obserwacji rzeczywistości. 

Chyba nie tylko ja tak wysoko cenię sobie, wydany w 1976 roku, „Katar”, bo już trzy lata później Lem otrzymał za tę właśnie powieść Grand Prix de Littérature Policière, prestiżową nagrodę utworzoną w 1948 roku przez krytyka i pisarza Maurice'a Bernarda Endrèbe, którą nagradzani są autorzy najlepszych powieści detektywistycznych (policyjnych). 

Dziś wspominam z rozbawieniem, że po „Katar” sięgałem święcie przekonany, że jest to kolejna powieść fantastyczna Stanisława Lema, zastanawiałem się tylko, co ma do tego Katar – państwo na Półwyspie Arabskim nad Zatoką Perską; nieżyt nosa nie przyszedł mi na myśl nawet przez ułamek sekundy. 

Wart bacznej uwagi jest też warsztat Stanisława Lema. Bardzo długie akapity, zdania wielokrotnie podrzędnie złożone… Po prostu piękna polszczyzna, którą niewielu już potrafi się posługiwać (być może Głowacki); czytanie takiej prozy jest przyjemnością bez względu na temat. I, choć może się to wydawać zaskakujące, poruszane w książce zagadnienia są aktualne dzisiaj tak samo jak czterdzieści lat temu… albo i bardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz