środa, 8 maja 2019

Szaleństwa modemowej Głębi

„Labirynt odbić” – Siergiej Łukjanienko

Dopiero przy drugim czytaniu, po kilkuletniej przerwie, odkryłem, czemu ta książka tak mi się podobała – w pewnym sensie była podobna do „Neuromancera” Williama Gibsona. Jednak z perspektywy czasu zauważam, że Łukjanienko popełnił pewien błąd: chcąc uwiarygodnić swoją opowieść zawarł w niej zbyt wiele detali typowych dla tamtych czasów. Dziś komputer z procesorem z rodziny 386 albo wdzwaniany przez telefon (modem) dostęp do internetu, to prehistoria.

Głównym bohaterem jest młody Rosjanin Lonia (Leonid), nazywający też siebie w przestrzeni wirtualnej, Strzelcem. Stary „doomer” – weteran gry „Doom” z lat dziewięćdziesiątych, strzelanki pierwszoosobowej, uznawanej za pioniera gier FPS.

Dibienko odkrył, wynalazł, napisał Deep-program, który początkowo miał pomagać w medytacji, ale okazało się, że pozwala on zanurzyć się w świecie wirtualnym wszystkimi zmysłami. W Głębi, bo tak nazwano tą przestrzeń, alternatywną rzeczywistość, można grać, pracować, bawić się, żyć. Większość ludzi nie jest w stanie wyjść z Głębi mocą własnej decyzji i dlatego komputery zaopatrywane są w specjalny program, timer, który wymusza przerwanie połączenia z siecią, po określonym czasie. Są jednak wyjątki – nurkowie, elita Głębi, ludzie, którym timery nie są potrzebne, bo potrafią wyjść z komputerowej rzeczywistości, kiedy tylko zechcą.

Lonia dostaje zlecenie od tajemniczego Człowieka Bez Twarzy – z gry o nazwie Labirynt Śmierci ma wyciągnąć gracza, który utknął na 33 poziomie i samodzielnie nie może się wydostać, nie wiadomo właściwie, dlaczego. A przynajmniej tak się początkowo wydaje. Próby wyprowadzenia Nieudacznika z Labiryntu są okazją do prezentacji przekonań autora na różne tematy, w tym na kwestie poważne, egzystencjalne.

Niezła powieść, warta przeczytania, ale pod warunkiem, że będzie się z przymrużeniem oka czytać o rozwiązaniach technicznych, które są z zupełnie innej epoki, czyli sprzed około 20-30 lat.

Z czasem ukazała się druga część przygód Loni – „Fałszywe lustra”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz