wtorek, 19 sierpnia 2008

Komunikacja w XXI wieku

Internet jako system komunikacji XXI i następnych wieków.


Podstawową potrzebą społeczną ludzi na planecie Ziemia jest komunikacja. Niezbędne do życia jest dla nas porozumiewanie się. Uwielbiamy rozmawiać, dzielić się poglądami, wymieniać doświadczenia, wspólnie radzić sobie z problemami, narzekać, chwalić się, plotkować, odpowiadać, pytać, pomagać innym, opowiadać dowcipy, itd.

Komputery są projektowane i konstruowane przez niewielką grupę wysokiej klasy specjalistów elektroników i informatyków, jednak to potrzeba komunikacji i porozumienia, a nie zaawansowane technologie, była motorem rozwoju Internetu. Tylko dzięki niej w chwili obecnej, w powszechnie dostępnej sieci znaleźć można ponad 11,5 miliarda stron internetowych, a miliony ludzi korzysta regularnie z poczty elektronicznej.

Internet, poczta elektroniczna, grupy dyskusyjne, otworzyły przed nami możliwości komunikacji na skalę, która kilkanaście lat wcześniej byłaby całkowicie nierealna, a nawet niewyobrażalna.

Z iloma ludźmi miałem kontakt w roku 1990? Rodzina, ze dwóch-trzech sąsiadów, kilku znajomych z pracy, kilku kolegów ze szkoły, pani z warzywniaka... Razem 20-30 osób. A niech ich będzie i 50! Wszyscy ci ludzie mieszkają w tym samym mieście - do "zamiejscowych" wysyłałem co najwyżej kartki na święta i sporadycznie jakiś z trudem sklecony list. Jakie miałem szanse na kontakt z kimś mieszkającym poza moim miastem? A poza Polską? A poza Europą? Gdzie i jak często, bywałem na wycieczkach zagranicznych?

Wczoraj po włączeniu Skype (program VoIP- telefonia internetowa) zobaczyłem, że w tej właśnie chwili dostępnych jest ponad 5 milionów użytkowników- są to ludzie, którzy mają uruchomiony ten sam program, co ja i z którymi mogę porozmawiać za darmo.A przecież Skype to tylko jeden program, a VoIP jest stosunkowo nową zabawką ostatnich 2-3 lat. Użytkowników poczty elektronicznej jest tysiące razy więcej...

Tak... Możliwości są oszałamiające. A co z realizacją? Jak korzystamy z tego niesamowitego cudu tak praktycznie, na co dzień? Byłem niedawno świadkiem rozmowy:

- Czemu mi nie powiedziałeś, że stara paczka wybiera się na piknik i grzyby? Też bym pojechał.
- Jak to? Wysłałem ci majla tydzień przed imprezą! Nie odpowiedziałeś nawet, więc myślałem...
- Nic o tym nie wiem, ale ja...
- Coś się stało? E-mail z zaproszeniem nie dotarł do ciebie? To dziwne, bo do mnie nie wrócił. Masz może jakiś problem z komputerem lub siecią?
- E... Chyba nie... Tylko... Ja rzadko sprawdzam pocztę...
- Rzadko? Co to znaczy rzadko?- No... raz na dwa tygodnie... może. Ale ostatnio to w ogóle nie miałem na to czasu.
- ? ? ?

Tak, ja tego też nie jestem w stanie pojąć. Starałem się długo, ale jednak nie potrafię. Przykro mi. Każdy człowiek w Polsce (poza bezdomnymi) ma jakąś skrzynkę pocztową. W blokach zbiorczą na półpiętrze, w domkach jednorodzinnych na drzwiach wejściowych lub na furtce. Skrzynki mają zwykle otwory, dzięki którym bez otwierania, jednym rzutem oka, można sprawdzić, czy coś do niej wrzucono. Skrzynkę pocztową mijamy co najmniej dwa, ale najczęściej 4-6 razy dziennie. Normalne jest, że zawsze zerkamy w jej kierunku. To odruch większości ludzi.
Czy można sobie wyobrazić kogoś, kto postanawia patrzeć w kierunku swojej skrzynki pocztowej tylko raz na 30 dni? Bo uznał, że nie ma czasu robić tego częściej?

Miliony ludzi w Polsce używa telefonów komórkowych. Wszystkie one mają możliwość wysyłania i odbierania krótkich wiadomości tekstowych, czyli SMS-ów. Czy można wyobrazić sobie kogoś, kto wyłącza sygnał powiadamiający o nadejściu SMS-a, bo... postanowił sprawdzać, czy są nowe jedynie pierwszego i piętnastego dnia miesiąca?

Kilkudziesięciu moich znajomych posiada telefony komórkowe. Jeśli wysyłam im SMS-a z jakimś pytaniem, to oczekuję, że odpowiedzą najdalej za kilka godzin (jeśli nie minut)... no, maksymalnie następnego dnia. Czy jest w tym coś nienormalnego?

Trochę handluję na Allegro. Jeśli uda mi się coś sprzedać, przesyłkę wysyłam zwykle "priorytetem" (gwarancja dostarczenia w 24 godziny) i w związku z tym oczekuję, że dostanę sygnał o jej doręczeniu po 2-3 dniach najdalej. Czy moje oczekiwania są przesadzone?

Komputer uruchamia się jednym naciśnięciem palca. Włączenie programu pocztowego to jedno kliknięcie myszy; czasem potrzebne jest jeszcze jedno, dla nawiązania połączenia z Internetem. W każdym razie przeciętnie sprawnemu człowiekowi zajmuje to wszystko razem ok. 2,1 sekundy. Znalezienie kluczy, otwarcie skrzynki pocztowej, wyjęcie listu, zamknięcie skrzynki pocztowej, schowanie kluczy, zaniesienie listu do domu, otwarcie go, zajmuje dużo więcej czasu. Tak więc nie jestem w stanie przyjąć za sensowny argument o braku czasu na sprawdzenie poczty elektronicznej.

Napisałem wyżej, że Internet rozwinął się dzięki najzupełniej naturalnej potrzebie ludzi do komunikowania się ze sobą. Jestem też w stanie zrozumieć, że pewna marginalna część populacji takich potrzeb nie posiada. Nie oceniam tego stanu rzeczy, po prostu stwierdzam fakt.
Natomiast, jeśli należysz do takich osób, to mam do Ciebie prośbę: NIGDY nie zakładaj sobie konta poczty elektronicznej. Jeśli już je założyłeś, bo "wszyscy mają" to NIGDY i pod żadnym pozorem nie dawaj swojego adresu e-mail, z którego tak naprawdę nie zamierzasz korzystać, normalnym użytkownikom Internetu i poczty elektronicznej. Będą oni, co oczywiste, oczekiwali, że wiadomość, którą Ci wysłali, przeczytasz najpóźniej w ciągu doby. Gdyby chcieli, żeby dotarła do Ciebie za tydzień- wysłaliby Ci papierowy list Pocztą Polską.

Ja nie oczekuję, że każdy z adresatów moich e-maili odpowie natychmiast. Wiele z nich zresztą w ogóle nie wymaga odpowiedzi. Jest jednak jeden wyjątek: kiedy o coś pytam. W takiej sytuacji zależy mi najczęściej na czasie. Jeśli nie potrafisz odpowiedzieć, też daj mi szybko znać - będę wiedział, że mam szukać rozwiązania czy pomocy gdzieś indziej, a nie bezsensownie czekać na Twoją odpowiedź.

New Yorker zamieścił swego czasu satyryczny rysuneczek- kilka osób siedzi w kręgu, mężczyzna wstaje i mówi: "Mam na imię Larry , odbieram moją pocztę elektroniczną 200 do 300 razy dziennie". Taka parodia mityngu Anonimowych Alkoholików i ich sposobu przedstawiania się. Oczywiście dość zabawna, ale kiedy oglądałem ją kolejny raz zacząłem się zastanawiać, jak ja bym odpowiedział, gdyby ktoś mnie spytał, ile razy dziennie odbieram pocztę elektroniczną.

Najprawdopodobniej odpowiedziałbym, że ani raz. Ja nie sprawdzam swojej poczty elektronicznej- od tego mam przecież komputer.Mój program pocztowy, jak prawie każdy taki program, można skonfigurować w taki sposób, żeby pocztę sprawdzał zaraz po uruchomieniu, a następnie już sam, automatycznie, co określony przeciąg czasu. Można wybrać, jeśli dobrze pamiętam, od 1 do 480 minut. Tak więc ja jednym kliknięciem uruchamiam program, a o resztę dba mój komputer. Jeśli są dla mnie jakieś nowe listy, daje mi znać dźwiękiem lub animacją.
W tym czasie gram w RPG, odpowiadam na listy, czytam, słucham muzyki, oglądam film, piszę stronę internetową, itd.

Najwyraźniej żart z New Yorkera pochodził z dawnych czasów, w których adresat musiał wykonać szereg niezwykle skomplikowanych czynności, żeby się do swojej poczty dostać. Na szczęście to już historia...

(Patrz także: WebSufler)