sobota, 18 sierpnia 2018

Miłość nie jest wyrzeczeniem


„Bez mojej zgody” – Jodi Picoult


Sara Fitzgerald, matka Kate, Anny i Jessego. Jak wiele matek, nie tylko w USA, jest mistrzynią szantażu emocjonalnego. Kupuje w internecie dziesiątki kreacji, które później zwraca (w Stanach, w wielu sklepach, możesz odnieść intensywnie noszony przez tydzień sweter albo inny ciuch, i bez problemów odzyskać pieniądze).

Brian Fitzgerald, mąż Sary, ojciec dziewczynek i Jessego, miota się między miłością do żony, a koniecznością podejmowania trudnych, „męskich” decyzji. Ucieka w ryzykowną pracę.

Jesse Fitzgerald – niewidzialne dziecko, buntujący się nastolatek, który szkodząc sobie stara się rozpaczliwie zwrócić na siebie uwagę.

Kate Fitzgerald – nastolatka chora na ostrą białaczkę promielocytową. To w książce jedyne jej zadanie.

Anna Fitzgerald – trzynastolatka, o sobie w rozmowie z prawnikiem…
Urodziłam się tylko po to, żeby ratować życie Kate – mówi dziewczynka tonem wyjaśnienia. – Moi rodzice poszli do lekarza specjalisty, a on wybrał dla nich embrion, który miał pełną zgodność genetyczną.

W związku z chorobą Kate okazuje się, że Anna jest w rodzinie jedynie dawcą dla siostry, zbiorem organów. Pobranie od niemowlęcia krwi pępowinowej to głupstwo, ale później przychodzi kolej na szpik, a wreszcie rodzice… nie, przepraszam, nie rodzice – matka domaga się, by Anna oddała siostrze nerkę.

Jeśli jednak rodzice decydują się na dziecko z konkretnego powodu, to lepiej, żeby ten powód okazał się słuszny i trwały. Bo kiedy go zabraknie, życie takiego dziecka traci wszelki sens.

Anna Fitzgerald postanawia walczyć o prawo do decydowania o własnym losie i przeznaczeniu swoich organów, zbiera pieniądze, wynajmuje prawnika (Campbell Alexander), a ten, w jej imieniu, wnosi pozew do sądu, prosząc o usamowolnienie trzynastolatki w kwestiach medycznych.
  
Fantastyczny temat, którego znana autorka nie udźwignęła w pełni. A szkoda…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz