wtorek, 8 czerwca 2021

Zakłamany świat alkoholików

 „Informacja zwrotna” – Jakub Żulczyk

Informacja zwrotna to termin wywodzący się z zajęć psychoterapii grupowej, w tym akurat przypadku – odwykowej. Jest specyficzną formą komentarza, oceny, zachowania, czy wypowiedzi, innego uczestnika spotkania. Zasady udzielania informacji zwrotnych są ściśle określone. Nie wolno powiedzieć: łżesz jak pies i mnie wkurzasz, bo według zasad powinno to brzmieć: odnoszę wrażenie, że nie jesteś z nami w pełni szczery, a słuchając twojej wypowiedzi, czułem irytację, ewentualnie towarzyszyło mi uczucie złości. Ot, udziwniony, sztuczny język, stworzony przez psychoterapeutów, który w zamyśle (prawdopodobnie) powinien gwarantować uczestnikom psychoterapii grupowej poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego.
Wydaje się, że Marian Kania (czyżby alter ego Żulczyka?) uważa informacje zwrotne za ratunek i szansę dla świata, który porównuje do Big Brothera.

Z naszej perspektywy w każdej edycji Big Brothera występowali sami alkoholicy, potencjalni lub prawdziwi. Ale z naszej perspektywy całe dorosłe życie to Wielki Brat. Wszyscy są uzależnieni. Nikt nie jest szczery. Nikt nie potrafi udzielić nikomu informacji zwrotnej. Czytaj: nikt nie potrafi powiedzieć nikomu prawdy. Uczymy się mówienia prawdy dopiero teraz, mozolnie i w pocie czoła: gdy patrzymy drugiej osobie w oczy i informujemy ją, co dokładnie o niej myślimy i jak odbieramy to, co powiedziała[1].

Choć autor bardzo się starał, to jednak nie przekonał mnie, że świat byłby rajem, gdyby tylko ludzie porozumiewali się ze sobą, używając wyłącznie – wyuczonych na grupowej psychoterapii odwykowej – informacji zwrotnych. Ja tam profesjonalistą nie jestem, nie znam się i pewnie się mylę, ale wydaje mi się, że taka terapia grupowa powinna uczyć alkoholików normalnego życia, a nie wpajać im marzenia o tym, by cały świat stał się grupą terapeutyczną z jej udziwnionymi zasadami, czyli… dostosował się do nich. Ale to jest zapewne typowe dla uczestników i absolwentów różnych psychoterapii i mija po kilkunastu miesiącach lub kilku latach.

Pierwszoplanową postacią powieści i narratorem jednocześnie jest alkoholik, Marcin Kania, były muzyk, basista popularnego dawno temu zespołu rockowego. Marcin Kania poddał się psychoterapii odwykowej w ośrodku o nazwie „Jutro” (klienci to „Jutrzaki”), ale po pewnym czasie upił się tak bardzo, że niewiele pamięta, a dokładnie tyle tylko, że z pijackiego ciągu obudził się w mieszkaniu swojego syna (Piotr, lat 25), że na pościeli upchanej w pralce była krew i… to właściwie wszystko. Syn gdzieś zniknął, a Marcin Kania w złym stanie fizycznym i psychicznym przywlókł się do „Jutra”; próbuje zrozumieć i przypomnieć sobie, co się stało. Później, dzień za dniem, szuka syna. I przypomina sobie coraz więcej. Z feralnego dnia, ale też z przeszłości bardziej odległej. Przede wszystkim jednak kłamie. Nie dość, że okłamuje członków rodziny, kolegów i „Jutrzaków”, co może jeszcze dałoby się zrozumieć, ale głównie samego siebie.

Zaintrygowało mnie to, w jaki sposób Kania/Żulczyk postrzega, a w każdym razie opisuje, chorobę alkoholową, alkoholizm, a czyni to nieco przewrotnie, bo to uchlewanie się z jednej strony jest złe, ale z drugiej jakieś takie metafizyczno-oniryczne, przygodowe, pełne egzystencjalnego bólu istnienia, a więc do pewnego stopnia… pociągające. Może nawet uwznioślające. Te szalone, ale jakże urokliwe i romantyczne, nocne eskapady po mieście z wiernym stangretem (taksówkarzem), wykupywanie wszystkich kwiatów w kwiaciarni, by ofiarować je sprzedawczyni w nocnym sklepie…

A czysta wódka to coś niebywałego. Wódka to piękna srebrna struna, która biegnie przez całą rzeczywistość, napina ją, prostuje, sprawia, że wszystko się trzyma kupy; zaklęcie, które zawsze działa. To niesamowite, że ludzie wymyślili coś takiego[2].

Picie to wspaniała sprawa, najlepsza na świecie. Mówią, że picie przynosi wstyd. Gówno prawda. Picie przynosi mi dumę. Picie to moja moc. /…/ Pić to nagle stać się bogatym. Codziennie wygrywać w totolotka. Pić to być odważnym, to nosić miecz i mówić prawdę, mieć czapkę Stańczyka. Pić to wzbijać się w powietrze…[3].

Oczywiście kac, ból głowy (i nie tylko), wyschnięte gardło, to nic przyjemnego. Wyrzuty sumienia z powodu tego, co znowu się w życiu zawaliło, też na pewno nie są pociągające, ale przecież wystarczy zero siedem litra i nieomalże natychmiast człowiek przenosi się do swojego Fajnego Pokoju, w którym staje się najszczęśliwszym królem życia.

Mniej więcej w połowie książki dobra dotąd powieść społeczno-obyczajowa, znakomity dramat psychologiczny, zyskuje wątek pozornie kryminalny, który pasuje tu, jak pięść do nosa, ale w pewnym momencie staje się nieomalże pierwszoplanowy. Okazuje się, że Piotr Kania (informatyk, hacker) starał się pomagać lokatorom pokrzywdzonym w aferze reprywatyzacyjnej, a kręcili tym bardzo źli ludzie, niebezpieczni. Zastanawiałem się przez chwilę, czemu w 2020 roku autor wraca akurat do przekrętów z reprywatyzacją (czasy Gronkiewicz-Waltz), ale niczego nie wymyśliłem. Za to pewien jestem, że spodoba się to bardzo towarzyszom z pewnej partii. 
Zapewne autor uznał, że na dwie grube książki, bo przecież książka koniecznie musi być gruba, nie starczy mu inwencji, więc wykorzystał i scalił w jedno dwa pomysły.

Przeczytałem dwie książki Żulczyka, bo też „Ślepnąc od świateł” (serial jest znacznie ciekawszy, co rzadko się zdarza) i uważam, że jest jednym z lepszych polskich autorów współczesnych. Tyle tylko, że mnie ten jego styl, czy maniera, umiarkowanie się podoba. Meandry świadomości lub podświadomości, wynikające z braku snu albo z pijaństwa, to jakoś nie mój „klimat” i wydaje mi się, że bez tych… ozdobników byłoby znacznie lepiej. Zapewne nie mam racji. W każdym razie „Informacja zwrotna” okazała się wystarczająco dobra, żebym chciał się dowiedzieć, jak się to wszystko skończy. Jednak za najlepszy uważam wątek trzeci, objętościowo najskromniejszy: złożona problematyka zaburzenia nazywanego DDA – Dorosłe Dzieci Alkoholików. Chodzi o to, że alkoholizm w rodzinie zmienia psychikę dzieci, z czasem dorosłych już ludzi, właściwie nieodwracalnie; może nawet bardziej niż stres pourazowy. W powieści dotknięci DDA, choć w różny sposób, są syn i córka Marcina Kani. W życiu… setki tysięcy Polaków.






---
1. Jakub Żulczyk, „Informacja zwrotna”, Świat Książki, 2021, s. 150.
2. Tamże, s. 36.
3. Tamże, s. 212.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz