„Osaczona” – Pola Roxa
Kolejna bajka o Kopciuszku
połączona z twarzami Greya, czyli w
wersji dla dorosłych. Początkowo wydawało mi się, że jest to – jak książki tego
typu nazywała moja babcia – romans dla panien służących, ale kiedy pojawił się
wątek kryminalny oraz szalony seks, relacja Karoliny nabrała rumieńców.
Oczywiście nadal jest to romans, chociaż raczej dla znudzonych i sfrustrowanych
polskich gospodyń domowych (pisany przez jedną z nich, jak sądzę), bo panien
służących jakoś u nas ostatnio brak. Ale uwaga! Nie oznacza to jakiejś
szczególnie negatywnej oceny tej książki, choć oczywiście arcydzieło to to nie
jest, chodzi mi raczej o docelową grupę odbiorców. Wiele kobiet czyta romanse,
wielu mężczyzn czyta kryminały i powieści sensacyjne, ale to nie jest ocena,
ale stwierdzenie faktu, który wynika z odmiennej psychiki i zwykle różnych
potrzeb emocjonalnych. Po prostu. A jako księgarz (dziś prawdziwych księgarzy już nie ma…) zawsze uważałem i uważam,
że lepiej czytać coś niż nic. Ambitna literatura nie jest dla wszystkich i
bardzo dobrze – odrobina zwykłej rozrywki też jest potrzebna.
Dawno, dawno temu w moim życiu
pojawiło się jedno pytanie i dwa stwierdzenia: „Jak długo jeszcze chcesz grać
rolę ofiary?”, „Tak cię traktują, jak sobie na to pozwalasz” i „O nic nie
prosisz – nic nie dostajesz”. Banale pewnie, ale… może trafiły na właściwy
czas, żebym je usłyszał i zrozumiał. Przypomniały mi się one podczas lektury
„Osaczonej”.
Bohaterka tej powieści, Karolina
Dąbrowska, na własne życzenie ustawiła się w życiu w roli ofiary. Sfrustrowana brakiem
pieniędzy i uwagami męża narzeka, że inni w jej korporacji zarabiają więcej,
ale… poprosić o podwyżkę się boi. Do
męża, Bartka, który zachowuje się coraz częściej jak palant i dupek, też ma
pretensje i też nie potrafi mu się zdecydowanie postawić. Podobnie jest ze
znajomą, z którą dojeżdża do pracy pociągiem, zanudzającą opowieściami o swoich
bąbelkach.
Podczas krótkiego urlopu w
Bułgarii Karolina spotyka przystojnego Gre…. eee… Waldka i żałuje, że nie dała
mu się uwieść. Po powrocie do Warszawy Karolina dowiaduje się, że przyjaciółka
z pracy wykolegowała ją w paskudny sposób z awansu, do tego sypia z jej mężem,
Bartkiem. Wtedy dopiero zdobywa się na zdecydowaną reakcję. Męża wywala z domu,
za namową siostry wybiera się do dyskoteki, żeby odreagować rozstanie, zdradę.
W dyskotece, oczywiście, spotyka Waldka, który właśnie z Gdańska przyjechał do
stolicy w jakichś interesach, w ubikacji robi mu loda z połykiem i zabiera na
chatę. Waldek liże nieziemsko, czyli wszystko zgodnie z typową fabułą.
Karolina rzuca pracę, rozwodzi z
Bartkiem, wyjeżdża z Warszawy i wreszcie wprowadza do Waldka.
Gdyby odtąd żyli długo i
szczęśliwie, byłaby ta opowieść zupełnie beznadziejna, jednak… okazuje się, że
Waldemar ma też drugie życie, czyli po prostu średni romans zmienia się w
kryminał, całkiem niezły zresztą, choć, jak większość kryminałów, nieco
naciągany.
W sumie jest to rozrywka bardzo
lekka, łatwa i przyjemna. Dobra zabawa na kilka godzin, po której w pamięci nie
zostaje jednak zupełnie nic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz