"Sennik polsko-żydowski" - Marian Marzyński
Żydowskie dziecko ukrywane w czasie wojny w katolickim sierocińcu, hołubiony przez PRL autor popularnych programów telewizyjnych, nauczyciel w amerykańskiej szkole filmowej, bywalec salonów Berlina, Londynu, Paryża... To mogła być fascynująca historia. Wystarczyło tylko dobrze ją opisać.
Kilka zdań przeczytanych jeszcze w księgarni sugerowało, że może to być coś w stylu "Rose Café" Głowackiego, która to pozycja nawet mi się podobała. Niestety... pomyliłem się. Pewnie to mój błąd, za mało zwróciłem uwagi na sennik w tytule.
Jest takie delikatne określenie, które brzmi "literacka wizja" lub "poetycka wizja". Bardzo mi ono tutaj pasuje. Książka, która mogła być wspaniałą autobiografią, ciekawym wspomnieniem, unikatową relacją ze świata, którego już nie ma, jest mieszaniną snów pomieszanych z jawą, sąsiadujących ze sobą akapitów, które dzieli odstęp kilkudziesięciu lat, dziwacznej, wydumanej gramatyki...
Szkoda. Bez udziwnień mogła to być fascynująca lektura.
Kilka zdań przeczytanych jeszcze w księgarni sugerowało, że może to być coś w stylu "Rose Café" Głowackiego, która to pozycja nawet mi się podobała. Niestety... pomyliłem się. Pewnie to mój błąd, za mało zwróciłem uwagi na sennik w tytule.
Jest takie delikatne określenie, które brzmi "literacka wizja" lub "poetycka wizja". Bardzo mi ono tutaj pasuje. Książka, która mogła być wspaniałą autobiografią, ciekawym wspomnieniem, unikatową relacją ze świata, którego już nie ma, jest mieszaniną snów pomieszanych z jawą, sąsiadujących ze sobą akapitów, które dzieli odstęp kilkudziesięciu lat, dziwacznej, wydumanej gramatyki...
Szkoda. Bez udziwnień mogła to być fascynująca lektura.