"Metafizyka rur" - Amélie Nothomb
Książką pani Nothomb pod tytułem "Z pokorą i uniżeniem" byłem zachwycony. O ile można nazwać książką broszurkę, która z powodzeniem mogłaby być rozdziałem w prawdziwej książce - zbiorze nowel czy opowiadań na przykład. W każdym razie podobała mi się bardzo, zwłaszcza że interesuję się Japonią i Japończykami.
Kiedy tylko "Metafizyka rur" wpadła mi w ręce w bibliotece, pędem wracałem do domu, byle szybciej zacząć ją czytać.
Rozczarowanie było bolesne. Pseudonaukowe gaworzenie zdziecinniałego profesora filozofii miałoby pewnie więcej sensu niż "Metafizyka...".
Japonii tam właściwie nie ma, a kilkadziesiąt stron mętnych rozważań na temat przyjmowania pokarmu, a następnie wydalania, jakoś mnie nie zachwyciło.
Od urodzenia jesteśmy egocentrykami? No oczywiście, że jesteśmy. Świat dziecka kręci się wokół niego samego i dopiero dzięki wychowaniu staje się ono istotą społeczną.
Pani Nothomb, opisując takie i podobne rewelacje, z pozycji niemowlaka zresztą, "Ameryki nie odkryła".
Do tego język ciężkawy, bez polotu... Szkoda.
Jeśli książka zarobiła u mnie dwa punkty - a powinna mniej - to tylko przez sentyment do "Pokory i uniżenia".
Kiedy tylko "Metafizyka rur" wpadła mi w ręce w bibliotece, pędem wracałem do domu, byle szybciej zacząć ją czytać.
Rozczarowanie było bolesne. Pseudonaukowe gaworzenie zdziecinniałego profesora filozofii miałoby pewnie więcej sensu niż "Metafizyka...".
Japonii tam właściwie nie ma, a kilkadziesiąt stron mętnych rozważań na temat przyjmowania pokarmu, a następnie wydalania, jakoś mnie nie zachwyciło.
Od urodzenia jesteśmy egocentrykami? No oczywiście, że jesteśmy. Świat dziecka kręci się wokół niego samego i dopiero dzięki wychowaniu staje się ono istotą społeczną.
Pani Nothomb, opisując takie i podobne rewelacje, z pozycji niemowlaka zresztą, "Ameryki nie odkryła".
Do tego język ciężkawy, bez polotu... Szkoda.
Jeśli książka zarobiła u mnie dwa punkty - a powinna mniej - to tylko przez sentyment do "Pokory i uniżenia".